Dodawanie komentarza

Do tematu: Zamówienia publiczne - dziwka na wynajem

Zamówienia publiczne - dziwka na wynajem

redakcja/r.n. | 2006-03-30 14:21:37

Gdyby przeprowadzić analizę korupcji w Polsce pod względem jej największej popularności i zarazem największej szkodliwości społecznej, z całą pewnością wdepnęlibyśmy w tematykę przetargów państwowych. O tym, że większość z nich to "przetargi ustawione" wie każdy, komu choć raz zachciało się brać udział w graniczącym z absurdem przedstawieniu. Prawo zamówień publicznych i jego interpretacja są jak wiersz - każdy widzi co mu się w danej chwili podoba... Przez naciąganie przepisów, stosowanie zasad eliminacji konkurencji i czysto mafijne powiązania, z budżetu państwa wycieka rocznie co najmniej kilkanaście miliardów złotych. Co na to politycy? Nic, bo sami "biorą" w tym udział. Co na to media? Skromnie, co pewien czas coś ujawnią, zazwyczaj dzięki woli pojedyńczego dziennikarza, który gryzie paznokcie chwilę po publikacji... My postanowiliśmy trochę zaorać teren, może coś ciekawego wyrośnie?

Jak wygląda klasyczny polski przetarg? Teoretycznie normalnie. Praktycznie to parodia z uczciwości.

Fragment jednego z aktualnych ogłoszeń przetargowych (wykonanie prac konserwatorskich):
"O udzielenie zamówienia ubiegać się mogą wykonawcy spełniający warunki określone w art.22 ust.1.pkt.1 ustawy prawo zamówień publicznych i m.in. -zrealizowali z należytą starannością w ciągu ostatnich 3 lat, a jeżeli okres prowadzenia działalności jest krótszy-w tym okresie, co najmniej 2 usługi, z podaniem ich wartości(nie mniejszej niż 130 000zł brutto każda)"

Co to jest? Klasyczny filtr konkurencji, totalnie wbrew prawom równego dostępu do rynku. Przetarg ten wygrają tylko i wyłącznie potentaci.

Mniejsze firmy nie mają dostępu do tego typu przetargów ponieważ nie mają realizacji prac na tak duże (dla nich) kwoty i co ważne... nigdy nie będą mogły brać w nich udziału bo za każdym razem natrafią na postawioną ścianę.

Wymagania przetargowe, w których jako warunki ograniczające występują kwoty realizacji prac w poprzednich okresach są absurdem i pogwałceniem zasad działania wolnego rynku. Kwota realizacji nie zamówienie nie zawsze jest bowiem równoznaczna z faktyczną wartością prac, o czym dobitnie świadczy przykład toruńskiego "Zapolexu".

W następnym przetargu na testy VI-klasistów wystarczy więc postawić warunek realizacji prac dla CKE w ostatnich latach na kwotę powyżej 4 mln złotych... i wygrywa tylko 1 firma - i wszystko zgodne z "prawem"... Nie ma nigdzie bowiem napisane, że takich ograniczeń nie można stosować. Argumentacja "za" natomiast zawsze się pojawi. Niestety, takie techniki są stosowane w większości zamówień przetargowych - a są ich tysiące.

Nikt nie protestuje...

Jedną z możliwości zaskarżenia samego przetargu po jego zakończeniu (bo przed i w trakcie nasze działania skazane są na porażkę) jest odwołanie do Urzędu Zamówień Publicznych. Teoretycznie zrobić to może każdy, praktycznie nie robi tego nikt (przy tak dużej liczbie "lewych" przetargów kilkaset odwołań to porażka...). Dlaczego?

Otóz i tam stoi wysoka ściana. Wyższa niż nasze dobre chęci i zmysł praworządności.

Tutaj proszę Państwa mamy doczynienia z ewenementem w skali światowej. Odwołująca się od przetargu firma musi zapłacić haracz, bo jak inaczej nazwać kwotę 4 744 zł, bez której nasze odwołanie trafia do śmietnika?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Na podstawie § 4 rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 18 marca 2004 r. w sprawie wysokości oraz szczegółowych zasad pobierania wpisu od odwołania oraz szczegółowych zasad rozliczania kosztów w postępowaniu odwoławczym (Dz. U. Nr 49, poz. 468 ze zm. Dz. U. z 2005 r. Nr 48 poz. 450) ogłasza się, co następuje:


Wpis od odwołania wnoszonego w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego z dniem 2 marca 2006 r. stanowi kwotę: 4 744 zł.

Wpis, o którym mowa w pkt 1 należy wpłacać na rachunek bankowy:
Urząd Zamówień Publicznych
Kredyt Bank S.A. IV O/Warszawa 56 1500 1777 1217 7001 8764 0000

Prezes
Urzędu Zamówień Publicznych
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

I dlatego nikomu się nie chce, bo za otwarcie kajdanek na rękach... trzeba zapłacić. Zastosujmy te zasady w innych sektorach życia społecznego, z pewnością spadnie przestępczość...

Do sprawy powrócimy z jeszcze większym kalibrem, o ile redaktorowi naczelnemu do tego czasu nic się nie stanie...


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (11):

jak Lepper dotrzyma

...
~oSiSpZQflRhu 2006-03-31 09:12:06


tusk mówi że

...
~wladko 2006-03-31 05:44:53


słucham na programie

...
~Klaudia 2006-03-31 04:10:12





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę