Dodawanie komentarza

Do tematu: Elvis? niet... Miller nadal żyje!

Elvis? niet... Miller nadal żyje!

Mikołaj Wójcik: ND | 2004-02-17 17:51:14

Kilkudniowa dyskusja wewnątrz Sojuszu Lewicy Demokratycznej nad łączeniem funkcji przewodniczącego partii i szefa rządu przez Leszka Millera zaowocowała niespodziewaną - mimo wszystko - deklaracją. Tuż po południu rzecznik SLD Jerzy Wenderlich poinformował, że na konwencji partii za niespełna trzy tygodnie Miller zrezygnuje z tej pierwszej funkcji.

Miller poinformował kolegów o swoim zamiarze na spotkaniu z wiceszefami i sekretarzem generalnym partii. Motywy miał zaprezentować na popołudniowym Zarządzie Krajowym SLD. Decydująca mogła okazać się poniedziałkowa wypowiedź marszałka Marka Borowskiego. To pierwszy lider Sojuszu, który bez ogródek stwierdził, iż "Leszek Miller powinien zrezygnować z kierowania SLD".
- Naturalne w obecnej sytuacji byłoby, gdyby premier skupił się na działalności rządowej - tłumaczył Borowski. Sytuacja, o której wspomina marszałek, to ostatnie wyniki sondaży - w jednym z nich SLD ma już jedynie 13 proc. poparcia i co miesiąc traci kolejne punkty. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że po publikacji tych badań ścisłe grono doradców Millera z premierem na czele poważnie zastanawiało się nad rezygnacją z tzw. planu Hausnera i przedterminowymi wyborami. Ale ta koncepcja szybko upadła.

- W tym gronie wciąż wierzą, że wystarczy, by ruszyło się w gospodarce, a notowania SLD od razu podskoczą - powiedział nam anonimowo jeden z krytyków poczynań Millera w Sojuszu. - Nikt nie dopuszcza nawet myśli o powtórce klęski AWS, a tymczasem my stoimy przed dylematem: albo bierzemy te 13-15 proc. teraz, albo trzy razy mniej za rok - dodał.
Choć inni wewnętrzni krytycy poczynań SLD z Izabelą Sierakowską na czele uważali od dawna, że zmiana szefa partii może być pierwszym krokiem do zmian w Sojuszu, to zapędy te tonowali liderzy. Szef klubu parlamentarnego SLD Krzysztof Janik - dziś wymieniany jako główny kandydat do schedy po Millerze - twierdził, że gdyby zmiana przewodniczącego była "kluczową sprawą", to "już dawno byśmy na to wpadli". Podobnie wypowiadał się wicepremier Jerzy Hausner.
Oficjalnie Miller ma odejść ze stanowiska przewodniczącego SLD 6 marca br. podczas zaplanowanej już wcześniej konwencji Sojuszu. Nie wiadomo, kto miałby go zastąpić. Duże szanse wydają się mieć obecny sekretarz generalny Marek Dyduch (na ostatnim kongresie dostał nawet więcej głosów niż Miller) i Janik. Z pewnością szefem SLD nie zostanie Józef Oleksy.

- Irracjonalna jest ta wiara, że rezygnacja Millera z szefowania partii rozwiąże jakieś problemy - mówi nam jeden z posłów SLD. Według niego, teraz "zamiast wziąć się do kolegialnej pracy zacznie się wewnętrzna kampania o przywództwo i będzie jeszcze gorzej".

Szef wiecznie żywy
Leszek Miller poszedł w ślady kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera i zapowiedział, że nie będzie już jednocześnie szefem rządu i partii rządzącej. Zostawmy na boku naiwną wiarę członków Sojuszu, że oto przyjdzie nowa jakość, będą nowe siły do pracy, a poparcie - zamiast spadać - zacznie rosnąć. Z jednej strony zazdroszczę Sierakowskiej, Dziewulskiemu czy Kaliszowi. Miller będzie nimi rządził jeszcze tylko 3 tygodnie. Nami pewnie znacznie dłużej. Ale z drugiej strony patrząc, naiwne jest jednak myślenie, że jak Miller nie będzie już przewodniczącym SLD, to nie będzie rządził. Jego przyjaciel Wiesław Huszcza też nie jest już skarbnikiem postkomunistów, a trzyma w teczkach wiele ich skarbów. W tej formacji realna władza niekoniecznie wiąże się z piastowanym stanowiskiem. Miller był szefem i nim zostanie. Ma to we krwi.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę