Brat Leszka Millera i cień krat

Cień oświetlonych przez wstające rano słońce krat, towarzyszyć będzie przez pewien czas, bratowi kwiata polskiej odrodzonej "ynteligencji" komunistycznej, Sławomirowi Millerowi.

Dziś rano do Sławomira Millera zapukało w drzwi. Tak jak się było można spodziewać, choć nie o szóstej rano jak przewidywał Rokita, do nieskazitelnego braciszka wkroczyli funkcjonariusze państwowi, którzy pomogli doprowadzić go do nieplanowanego celu wędrówki - aresztu.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział dziennikarzom w Warszawie, że śledztwo jest "rozwojowe". Dodał, że być może "w perspektywie czasu" Sławomirowi M. postawione zostaną nowe zarzuty. Dotychczas prokuratura przedstawiła mu zarzut oszustwa "baronów paliwowych" na około milion złotych pod pozorem załatwienia szeregu spraw dzięki znajomościom, na które się powoływał.

Jak poinformował PAP rzecznik sądu Andrzej Almert, "podejrzany nie przyznaje się do winy, a jego wyjaśnienia pozostają w sprzeczności z materiałem dowodowym, który zgromadziła prokuratura, a który w sposób dostateczny uprawdopodabnia, że przestępstwo zostało popełnione".

Wniosek w tej sprawie złożyła krakowska prokuratura apelacyjna, powołując się na obawę matactwa i konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania.

Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek, pytany w piątek przez PAP, czy w sprawie przewija się wątek wpłat pieniędzy na konto SLD, odpowiedział, że "istnieją przesłanki, by tak podejrzewać". Dodał, że w sprawie zostanie przesłuchany też Leszek Miller. Na pytanie, czy prokuratura przesłucha również innych działaczy SLD, Kaczmarek odpowiedział, iż "jest to prawdopodobne".