Dodawanie komentarza

Do tematu: Puszka Pandory

Puszka Pandory

Małgorzata Goss/ND | 2004-02-05 17:07:45

Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu złamał zasadę, iż nie rozstrzyga tzw. starych spraw wynikających z zaszłości historycznych, które miały miejsce przed jego powstaniem. Linia przyjęta ostatnio w jego orzecznictwie może uruchomić lawinę roszczeń z tytułu powojennych wywłaszczeń - twierdzą zgodnie przedstawiciele polskiej dyplomacji, posłowie i prawnicy. Przed Trybunałem toczy się obecnie postępowanie z powództwa przedwojennych właścicieli majątków na terenach dawnej NRD. Ministerstwo Spraw Zagranicznych przyznaje, że ów precedens może oznaczać falę windykacji, także ze strony niemieckich przesiedleńców. To byłoby wyjątkowo niebezpieczne zjawisko nie tylko dla Polski, ale i całej Europy Środkowowschodniej. Ewentualne orzeczenia uzyskane przez byłych właścicieli na ziemiach północno-zachodnich naszej Ojczyzny nie mogą wprawdzie nakazywać przywrócenia własności, ale mogą zobowiązać poszczególne państwa do wypłaty odszkodowań.

- Trybunał Praw Człowieka złamał zasadę, iż nie zajmuje się sprawami sprzed swego powstania. Do niedawna odżegnywał się od rozpatrywania tzw. starych spraw - twierdzi dyrektor Renata Kowalska z Departamentu Prawno-Traktatowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Stare sprawy" to - innymi słowy - zaszłości historyczne, które miały miejsce przed uchwaleniem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i powołaniem Trybunału lub też przed wejściem w życie tzw. protokołu pierwszego Konwencji, wprowadzającego do systemu Rady Europy ochronę prawa do własności.
- Tę zasadę Trybunał złamał po raz pierwszy przed około dwoma laty, podejmując decyzję o dopuszczalności rozstrzygnięcia w sprawie "Broniowski przeciwko Polsce", dotyczącej mienia zabużańskiego - powiedziała przedstawicielka MSZ. Trybunał uznał wówczas, że choć naruszenie praw zabużan nastąpiło zanim objęte one zostały ochroną w ramach Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, to jednak z uwagi na "ciągłość naruszenia" (skutki trwają nadal) sprawa objęta jest jego kompetencją. Wcześniej podobne skargi, np. ze strony byłych właścicieli z Prus Wschodnich, były oddalane.
- Swoją decyzją Trybunał otworzył puszkę Pandory. Orzeczenia w tych sprawach będą miały dla Polski zasadnicze znaczenie - twierdzi dyr. Kowalska. Według rzecznika MSZ Bogusława Majewskiego, komentarz z jej strony należy traktować jako oficjalną wypowiedź polskiej dyplomacji w tej sprawie.

Kolejny precedens

Znaczenie precedensu posiada wydane 22 stycznia br. orzeczenie, w którym Trybunał podważył wywłaszczenie bez odszkodowania grupy obywateli byłej NRD. Rzecz dotyczy tzw. nowych osadników, tj. osób, które znalazły się po II wojnie światowej na terenie sowieckiej strefy okupacyjnej i tam - w ramach reformy rolnej - otrzymały w latach 1945-1949 działki pochodzące z rozparcelowanych wielkich majątków ziemskich. Wśród nich znajdowali się także niemieccy repatrianci ze Wschodu, określający siebie jako "wypędzeni". W latach 50. rozparcelowane wcześniej majątki poddano kolektywizacji. W 1990 r. chyląca się ku upadkowi NRD wydała ustawę o swobodnym dysponowaniu własnością, która przyznała powojennym osadnikom tytuł własności. Akt ten został jednak zakwestionowany po zjednoczeniu Niemiec, w ustawie z 1992 r., która przyznała prawo własności tylko tym spośród osadników, którzy prowadzili gospodarstwa rolne, pozostałych zaś wywłaszczyła bez odszkodowania. Wywłaszczenie dotknęło wówczas blisko 70 tys. osób. One to zaskarżyły decyzję niemieckich władz przed Trybunałem w Strasburgu.

W orzeczeniu z 22 stycznia br. Trybunał uznał, że wywłaszczenie bez odszkodowania jest bezprawne, i dał niemieckiemu rządowi 6 miesięcy na rozwiązanie problemu w drodze ugody z pokrzywdzonymi. Jeśli do ugody nie dojdzie, Trybunał sam rozstrzygnie o wysokości odszkodowania dla wywłaszczonych. I to nie tylko z tytułu utraty własności, ale także za utracone pożytki. Dodatkowo może też orzec o konieczności zadośćuczynienia im za szkody moralne.
- Nie ma natomiast mowy o przywróceniu własności - wyjaśnia dyr. Kowalska.
Tych samych majątków na terenach byłej NRD dotyczy także inna rozpatrywana przez Trybunał w ostatnich dniach sprawa (29 stycznia br.) - tym razem z powództwa trzech przedwojennych właścicieli gruntów. Mienie tych osób zostało skonfiskowane po 1945 r. na podstawie różnych tytułów prawnych lub przejęte na podstawie ustawy o reformie rolnej. W 1994 r. przepisy zjednoczonych Niemiec przyznały im symboliczne zadośćuczynienie, które oni uznali za niewystarczające i złożyli skargę do Strasburga. Zdaniem Kowalskiej, mamy tu do czynienia ze stanem faktycznym łudząco podobnym do tego, jaki zachodzi w wypadku roszczeń zabużańskich.

Lawina pozwów?
- Orzeczenie Trybunału w tej sprawie może otworzyć drogę fali roszczeń reprywatyzacyjnych, także ze strony tzw. wypędzonych. To byłby wyjątkowo niebezpieczny precedens nie tylko dla Polski, ale i dla całego bloku wschodniego - twierdzi przedstawicielka MSZ. Ewentualne orzeczenia uzyskane przez byłych właścicieli nie mogą, jak przypomina, nakazywać przywrócenia własności - to bowiem jest zastrzeżone dla władz krajowych - ale mogą zobowiązać rządy poszczególnych państw do wypłaty odszkodowań za przejętą własność oraz za utracone pożytki.
Profesor Maciej Giertych (LPR), obserwator z ramienia Sejmu w Parlamencie Europejskim, złożył w ubiegłym tygodniu interpelację poselską do premiera Leszka Millera, w której domaga się wyjaśnienia skutków dla Polski, jakie niesie obecna linia orzecznicza Trybunału Praw Człowieka. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Giertych powiedział, że przedstawicielka Polski w Strasburgu, pytana przez niego o wspomniane precedensowe orzeczenia, odparła, że "jej rolą jest pilnowanie spraw polskich, a nie niemieckich".

Aktualny punkt zaczepienia
- Trybunał Praw Człowieka stoi na stanowisku, że można obywatela wywłaszczyć z uwagi na interes publiczny, jednak musi to być dokonane za odszkodowaniem - twierdzi ekspert prawa europejskiego dr Waldemar Gontarski. Według niego, zasadniczo Trybunał nie rozpatruje spraw, które dotyczą okresu sprzed jego powstania czy przyjęcia protokołów paryskich. Może jednak przyjąć taką skargę do rozpoznania, jeśli znajdzie dla niej "aktualny punkt zaczepienia".
- Orzeczenie w sprawie wywłaszczonych z byłej NRD zapaść mogło tylko dlatego, że w latach 90. "majstrowano" w Niemczech przy własności, uchwalając nowe akty prawne - uważa Gontarski. W jego ocenie, przed Polską stoi także realne niebezpieczeństwo roszczeń odszkodowawczych ze strony tzw. wypędzonych. - Oni też zostali wywłaszczeni bez odszkodowania. Ponadto Polska - podobnie jak Niemcy - "majstrowała" przy prawie własności, że przypomnę słynną wymianę listów między ministrem Skubiszewskim i Genscherem przy okazji podpisania traktatu polsko-niemieckiego z 1991 r. - uważa ekspert. Przypomnijmy, że szefowie dyplomacji wymienili wówczas między sobą dwa jednobrzmiące listy, które stwierdzały, że "traktat nie zajmuje się kwestią własności". Dziś obie strony w diametralnie różny sposób interpretują znaczenie tych oświadczeń. Polska twierdzi, że traktat z 1991 r. nie zajmował się własnością, ponieważ ta kwestia została dawno rozstrzygnięta. Niemcy - odwrotnie - że listy świadczą, iż - pomimo traktatu - kwestie własnościowe nadal stoją otworem.
- Wymiana listów to błąd strony polskiej. To on pozwala teraz Niemcom na nowo podnosić problem własności - uważa Gontarski.
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nie jest instytucją Unii Europejskiej, lecz funkcjonuje w systemie Rady Europy. Podstawą jego działania jest Europejska Konwencja Praw Człowieka z 1950 r. wraz z tzw. pierwszym protokołem paryskim z 1952 r., który włączył do katalogu praw chronionych prawo własności.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę