Dodawanie komentarza

Do tematu: Vat nas zniszczy

Vat nas zniszczy

Maciej Winnicki | 2004-01-28 09:21:41

W Sejmie dobiegają końca prace nad nową ustawą o podatku VAT. Różne środowiska zgodnie krytykują przedłożenie rządowe. Zarówno przedsiębiorcy, jak i konsumenci boją się nowej ustawy, bo może ona spowodować wzrost cen wielu towarów i usług. Wpłynie to negatywnie na kondycję finansową firm, które mogą stracić zamówienia. Nowe, wyższe stawki na wiele towarów źle odbiją się też na budżetach domowych.
W 2003 roku państwo zebrało z podatków pośrednich (VAT i akcyza) ponad 95 mld złotych. Na VAT przypada około 2/3 tej sumy. Całe dochody budżetowe zaś przekroczyły ledwie 152 mld zł. VAT wydaje się w tej chwili jednym z niewielu źródeł dochodu, który można zwiększyć. Rząd może się jednak grubo pomylić w swoich rachunkach.

Początki

Gdy 10 lat temu do polskiego prawa wprowadzono podatek VAT, ustalono wówczas obowiązującą do dziś podstawową stawkę na poziomie 22 proc., która była i jest jedną z najwyższych w Europie. Mamy też stawki preferencyjne na niektóre kategorie towarów i usług: 7 proc. (na razie jeszcze budownictwo), 3 proc. (rolnictwo) i 0 proc. (większość artykułów dla dzieci). Wprowadzono też mechanizmy zwrotu VAT-u przedsiębiorcom, bo tak naprawdę ten podatek obciąża przede wszystkim ostatniego odbiorcę i konsumentów.
Inną cechą ustawy o VAT było jej wielokrotne nowelizowanie, obejmowanie podatkiem kolejnych grup przedsiębiorców i sektorów oraz ograniczanie prawa do preferencyjnych stawek podatku. I fiskus na tym nie poprzestał, ostatni projekt jest tego smutnym dowodem.

Mniej mieszkań
Negatywny wpły w na gospodarkę może mieć zwłaszcza zwiększenie z 7 do 22 proc. podatku na materiały budowlane. Oznacza to, że i tak przecież drogie mieszkania staną się jeszcze bardziej luksusowym towarem. Wyższy VAT ma wejść w życie już 1 maja 2004 r., a więc w samym środku sezonu budowlanego. To efekt miękkich negocjacji z Unią Europejską. Starzy członkowie UE różnie rozwiązali u siebie sprawę VAT w budownictwie. Wiele państw stara się jak może chronić ten sektor, bo dzięki dobrej koniunkturze w budownictwie rosną zamówienia i sprzedaż zakładów produkujących płytki ceramiczne, panele podłogowe, parkiety, okna, meble, dywany, wykładziny itd. Nie pocieszajmy się, że w 2003 roku nastąpił w Polsce wzrost ilości oddanych do użytku domów. Stało się tak, gdyż ludzie obawiali się podniesienia cen mieszkań w tym roku i za wszelką cenę chcieli zakończyć budowę lub sfinalizować transakcję kupna własnych czterech kątów.
Rząd co prawda pod naciskiem społecznym obiecał przygotowanie mechanizmów zwrotu 15 proc. VAT inwestorom indywidualnym budującym mieszkania, ale do tej pory nie dostaliśmy nawet projektu ustawy w tej sprawie. Z zapowiedzi władz wynika, że zwrot nie następowałby w trakcie prowadzenia inwestycji, tylko podczas składania rocznego zeznania podatkowego. Nie jest to dobre rozwiązanie, bo zamraża pieniądze, które można by wydać na kontynuowanie budowy.
Rozsądny wydaje się też postulat przedsiębiorców budowlanych, aby stosować różne stawki VAT wobec różnych rodzajów budownictwa. Chodzi np. o to, aby budownictwo społeczne było obciążone tylko 7-procentowym podatkiem. Tak dzieje się choćby we Francji. Problem jednak w tym, że nasze władze nie wywalczyły takiego zapisu w negocjacjach z UE, a poza tym nie mamy nawet ustawy, która jasno definiowałaby, co to jest budownictwo społeczne. Trudno bowiem zaliczać do tego sektora wyłącznie Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Chodzi wszak o to, aby wesprzeć generalnie budownictwo mieszkaniowe.
Nie ma się co łudzić: wyższy VAT spowoduje spadek zamówień w budownictwie. Ta branża dopiero powoli zaczęła odbijać się od dna. Pamiętamy, że w ostatnich kilku latach upadło wiele firm, nie tylko małych, ale nawet i tych notowanych na giełdzie. W Polsce nie dość, że nie możemy doczekać się sensownego programu wspierania budownictwa mieszkaniowego, tanich wieloletnich kredytów budowlanych, to jeszcze uderza się w budownictwo wysokimi podatkami. Efekt będzie odwrotny od zamierzonego, bo ograniczenie inwestycji będzie oznaczało mniejsze wpływy z podatku VAT i dochodowego do budżetu państwa i lokalnych samorządów.

Cios w media
Przygotowując projekt ustawy o VAT, rząd postanowił też uderzyć w prywatne media. Ucierpią zwłaszcza wydawcy prasy. Obecnie gazety i czasopisma są obciążone 7-procentowym podatkiem, podniesienie go do 22 proc. oznacza znaczny wzrost cen prasy. Kilka lat temu, gdy VAT na gazety i czasopisma wzrósł z 0 do 7 proc., końcowy produkt podrożał o ponad 10 proc., dlatego, że w górę natychmiast poszły też ceny usług poligraficznych.
Polacy, którzy i tak czytają mało gazet, tygodników i innych periodyków o tematyce społecznej, kulturalnej, politycznej lub gospodarczej, będą ich czytać jeszcze mniej. Od początku 2000 roku odnotowaliśmy spadek czytelnictwa o 15-20 proc., teraz może być on nie mniejszy. Tymczasem w UE, na którą się tak wszyscy członkowie rządu lubią powoływać, VAT na prasę jest ustalony na poziomie nieprzekraczającym 10 proc. Nawet jeśli w niektórych krajach część rynku prasy jest obciążona maksymalną stawką VAT, to już wobec choćby czasopism informacyjnych stosuje się ulgi.
Ustawa o VAT jest też "ciekawa" w odniesieniu do telewizji. Oto rząd i posłowie SLD - UP chcą, aby telewizja publiczna miała 0-procentowy VAT na dochody z abonamentu, "kablówki" za to samo - 7 proc., a telewizja cyfrowa - 22 proc. Już na pierwszy rzut oka jest to nierówne traktowanie podmiotów gospodarczych. Na pewno telewizja publiczna ma istotne znaczenie dla kształtu rynku mediów. Jednak w Polsce TVP coraz mniej różni się od stacji prywatnych. Misja publiczna już dawno została odłożona do lamusa. Przyznanie TVP preferencji podatkowych spowoduje, że telewizja poprawi tylko swoje wyniki finansowe w stosunku do konkurencji, ale nie wydaje się, aby zyskał na tym program. Zarobią również stacje kablowe, bo w ich przypadku VAT zmaleje z 22 do 7 proc., za to cyfrowe mają płacić 22 proc., choć niewykluczone, że Sejm zmniejszy ten podatek do 7 proc.

Pisarze, leasing i pogrzeby
Rządowy projekt ustawy o VAT niesie też inne niebezpieczeństwa. Doradcy podatkowi przestrzegają, że VAT być może będą musieli płacić też pisarze i inni twórcy kultury! Wszystko będzie zależało od interpretacji przepisów przez urzędy skarbowe. Ale fiskus to niestety nie sąd, tutaj wszelkie wątpliwości rozstrzygane są z reguły na niekorzyść podatnika. Chodzi o to, że jeśli urząd uzna, że pisarz albo muzyk prowadzi czynności twórcze z tzw. zamiarem częstotliwym i osiąga roczne dochody powyżej 10 tys. euro (teraz około 46-47 tysięcy złotych), to będzie musiał płacić VAT. A ów zamiar częstotliwy może dotknąć osoby, które regularnie publikują swoje utwory. To nic innego jak kara za talent i pracowitość.
VAT uderzy również w firmy, które będą chciały wziąć w leasing samochody lub maszyny. Teraz VAT płaci się przy okazji każdej miesięcznej raty leasingowej. Rząd proponuje, aby podatek był płacony od razu przy podpisywaniu umowy. Wiele firm może z tego powodu rezygnować z zakupów. Z drugiej strony, nawet bankowcy mówią, że projekt nowych przepisów jest niespójny z prawem unijnym w odniesieniu do usług bankowych. Podatek ten - według rządu - ma obejmować część usług, tymczasem najlepiej byłoby, aby VAT płaciły firmy i instytucje korzystające z usług banku, ale już nie osoby fizyczne. Tymczasem teraz podatek mają płacić wszyscy klienci (firmy i osoby fizyczne), którzy np. wynajmują w swoim banku skrytkę. A inne usługi (np. prowadzenie konta) nie będą w żadnym przypadku objęte podatkiem. Choć z drugiej strony zaraz rodzi się pytanie: o ile wzrosną opłaty za usługi, bo sprytne banki pewnie wykorzystają VAT, aby przy okazji też zarobić.
Zupełnym kuriozum jest natomiast pomysł, aby obciążyć podatkiem pośrednim pogrzeby. Nic dziwnego, że pojawiły się zaraz żarty, że fiskus wycisnął, co się dało z żywych, więc zabrał się już za umarłych. Co jeszcze wymyśli lewica?

Społeczny sprzeciw
Podane wyżej przykłady negatywnych skutków nowej ustawy o VAT to tylko swoisty wierzchołek góry lodowej. Nie wiemy bowiem, jakie tak naprawdę czekają nas niespodzianki, bo do ustawy trzeba będzie jeszcze wydać szereg przepisów wykonawczych, można się też bać radosnej interpretacji zapisów ustawy przez urzędników.
Jednak podczas debaty podatkowej byliśmy po raz pierwszy od wielu lat świadkami tak szerokiego sprzeciwu wielu środowisk wobec planów rządu. SLD zjednoczył przeciwko sobie różne środowiska biznesowe i artystyczne. W gazetach publikowane są kolejne listy protestacyjne zrzeszeń wydawców prasy, stacji telewizyjnych, związków sportowych, przedsiębiorców budowlanych, twórców kultury. Nie widać jednak, aby rząd się specjalnie tym przejmował. Wiktor Krzyżanowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów, mówi wprost, że rząd nie zmieni swojego stanowiska w sprawie projektu ustawy o VAT. Argumentuje, że przecież z czegoś trzeba finansować kulturę, obronę, bezpieczeństwo wewnętrzne. Trzeba więc postawić pytanie: po co raz obniża się podatki firmom (CIT), mówi się też o zmniejszeniu podatków dla osób fizycznych, by z drugiej strony uderzać w nich VAT-em. Niestety, ten podatek jest dla konsumentów dużo bardziej dotkliwy niż podatek dochodowy. Ten drugi można czasami choćby w części jakoś odzyskać od fiskusa. VAT niestety płacimy w sklepie przy prawie każdej transakcji, bo jest on ukryty w cenie towaru. Dlatego po podwyżce stawek na pewno nastąpi pogorszenie poziomu życia milionów Polaków. Koszta błędów w polityce gospodarczej kolejnych ekip znów przerzucane są na zwykłych ludzi.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę