Dodawanie komentarza

Do tematu: Wielkopolscy cukrownicy związani z niemiecką spółką Pfeifer und Langen prawdopodobnie stracą pracę

Wielkopolscy cukrownicy związani z niemiecką spółką Pfeifer und Langen prawdopodobnie stracą pracę

not. AA/ND | 2004-01-15 06:27:47

Niemiecki koncern Pfeifer und Langen, który przed trzema laty stał się właścicielem większości wielkopolskich cukrowni, zapowiada zwolnienia wśród polskich pracowników. Bez pracy zostanie prawdopodobnie kilkaset osób z ośmiu zakładów. Spółka borykająca się z problemami finansowymi w Niemczech szuka oszczędności kosztem polskich przedsiębiorstw. Jakby tego było mało, koncern do dziś nie zapłacił wysokich kar umownych, naliczonych przez Skarb Państwa za niewywiązanie się z zobowiązań zawartych w umowie prywatyzacyjnej. Zdaniem samorządowców, rzekome inwestycje w spółce to fikcja. Sejmik wielkopolski rozważa zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie.

Kłopoty z prawem niemieckiego koncernu Pfeifer und Langen, który przed trzema laty, dzięki kontrowersyjnym działaniom minister Skarbu Państwa Aldony Kameli-Sowińskiej, stał się głównym udziałowcem większości cukrowni w Wielkopolsce, to dlań nie pierwszyzna. Dziś spółka jest właścicielem cukrowni: Głogów, Gostyń, Góra Śląska, Kościan, Środa Wielkopolska, Miejska Górka, Gniezno, Gosławice, Zbierak i Zduny. Niemiecki urząd skarbowy nałożył na firmę karę w wysokości 40 mln euro za próbę niepłacenia podatków, a działaniami Pfeifer und Langen w Niemczech zainteresowała się tamtejsza prokuratura.
To prawdopodobnie problemy finansowe w Niemczech spowodowały, że koncern, który miał modernizować i unowocześniać przejęte w Polsce cukrownie, teraz grozi redukcją zatrudnienia. - Na dzień dzisiejszy taka decyzja jeszcze nie zapadła, ale jest ona bardzo prawdopodobna. Nie chcę jednak do czasu podjęcia ostatecznych rozstrzygnięć mówić, czy i ilu pracowników cukrowni może stracić pracę. Jeśli jednak podejmiemy decyzję o restrukturyzacji cukrowni, to oczywiście redukcja zatrudnienia będzie przeprowadzona - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Janusz Pierun, pełnomocnik firmy Pfeifer und Langen na Polskę. Przedstawiciele spółki nie chcą na razie mówić o tym, jakie cukrownie i ilu pracowników mogą dotknąć ewentualne zwolnienia. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że w ciągu tygodnia zapadnie decyzja o redukcji zatrudnienia w ośmiu wielkopolskich cukrowniach, a bez pracy może zostać kilkaset osób. Oficjalnym powodem planowanej redukcji mają być "problemy na rynku cukru". Jak twierdzi Pierun, po ostatniej kampanii w magazynach leży ponad 40 tys. ton nadwyżki. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że Pfeifer und Langen, który boryka się z problemami finansowymi w Niemczech, próbuje poprzez zwolnienia pracowników i stopniowe ograniczanie produkcji szukać oszczędności kosztem polskich przedsiębiorstw. Temu również ma służyć zakamuflowana likwidacja polskich cukrowni, polegająca na rzekomym ich łączeniu, tak jak miało to miejsce w przypadku cukrowni Gniezno, z której wywieziono sprzęt do Gosławic w ramach rzekomej konsolidacji. Badano również połączenia z Gnieznem i Gosławicami cukrowni z Głogowa i Witaszyc, Zbierska i Zdun.

Wielkopolscy samorządowcy całkiem otwarcie mówią, że planowane zwolnienia w cukrowni to odwet za nałożenie przez polskie Ministerstwo Skarbu Państwa wysokiej grzywny za opóźnienia w realizacji inwestycji zagwarantowanych w umowie prywatyzacyjnej. Zgodnie z jej zapisami, do 31 grudnia 2001 r. Pfeifer und Langen miał zainwestować w pięć wielkopolskich cukrowni 6 mln euro, z zastrzeżeniem, że w pierwszej kolejności instalowane będą urządzenia produkcji polskiej. Z tych zobowiązań firma jednak się nie wywiązała.
Jak poinformowało nas biuro prasowe Ministerstwa Skarbu Państwa, resort w najbliższym czasie będzie egzekwować karę 6 mln euro wobec niemieckiego koncernu.

- Nie ma terminu, ale będzie to bardzo szybko. Będziemy działać w tym kierunku - zapewnia biuro.


- Nie zrealizowali umowy prywatyzacyjnej w terminie. Zapisy umowy przewidują nałożenie na Pfeifer und Langen kary umownej w takiej wysokości, jaką miały wynosić nakłady inwestycyjne, czyli 6 milionów euro, oraz dodatkowo przeprowadzenie tych inwestycji. Nie tylko nie wywiązano się z inwestycji w terminie, ale do dzisiaj nie zapłacono kary umownej - wyjaśnia Elżbieta Barys, wiceprzewodnicząca Rady Sejmiku Wielkopolskiego.

Dopiero w drugiej połowie ubiegłego roku firma Pfeifer und Langen poinformowała, że przeprowadziła wymagane inwestycje w cukrowni Gosławice. W tej samej, do której kilka miesięcy wcześniej przewieziono sprzęt i maszyny z innego zakładu należącego do Pfeifer und Langen, czyli z cukrowni Gniezno. Samorządowcy wielkopolscy, którzy badali całą sprawę, twierdzą jednak, że rzekome inwestycje niemieckiego koncernu to fikcja.
- Dysponuję wiarygodnymi danymi, które potwierdzają jednoznacznie, że zamiast nowoczesnych polskich urządzeń, które zgodnie z umową prywatyzacyjną miały trafić do polskich cukrowni, sprowadzono złomowany sprzęt z Niemiec. Przewozi się również maszyny z jednej cukrowni do drugiej i nazywa się to inwestycjami. Nieoficjalnie wiem również, że te zarzuty potwierdza raport Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - mówi Barys.
Samorządowcy twierdzą też, iż niemiecki koncern naruszył zasady sprzedaży firmy i porozumienia prywatyzacyjne w tak wielu punktach, że można mówić o popełnieniu z premedytacją przestępstwa. Dlatego też chcą, by sejmik wielkopolski już na najbliższym posiedzeniu zajął się całą sprawą. Najprawdopodobniej również sejmik skieruje przeciwko spółce doniesienie do prokuratury
- Już na najbliższym posiedzeniu sejmiku zajmiemy się tą sprawą i będziemy chcieli, żeby sejmik przyjął uchwałę w tej sprawie i skierował do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez firmę Pfeifer und Langen. Bardzo dokładnie chcemy również wyjaśnić kwestię ewentualnych zwolnień polskich pracowników przez tę firmę - powiedział nam Przemysław Piasta, radny sejmiku wielkopolskiego i szef klubu radnych LPR.
Pełnomocnicy firmy Pfeifer und Langen w Polsce zaprzeczają wszystkim zarzutom samorządowców, nazywają je "śmiesznymi". Twierdzą również, że niemiecki koncern wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań. - Myśmy mieli zrealizować pewne inwestycje i zostały one zrealizowane oraz zweryfikowane przez biegłego, który nie miał żadnych zastrzeżeń. Nie wiem, skąd niektórzy radni czerpią informacje o złomowanym w Niemczech sprzęcie, który trafił do Polski, ale oczywiście zaprzeczam takim informacjom - mówi Janusz Pierun, pełnomocnik Pfeifer und Langen w Polsce.

Chwilę później jednak przyznał, że "nawet jeśli jedna czy dwie starsze maszyny się znalazły, to nic strasznego, liczy się bowiem efekt końcowy, a efekt końcowy jest taki, że cukrownia Gosławice należy do najnowocześniejszych w Polsce".
Te wyjaśnienia nie wytrzymują w konfrontacji z materiałami zebranymi przez wielkopolskich samorządowców.

- Niepokojące sygnały z wielkopolskich cukrowni, w których większościowym udziałowcem stała się niemiecka firma Pfeifer und Langen, docierały do nas już od dłuższego czasu, chociażby wtedy, gdy doszło do tak kontrowersyjnego połączenia cukrowni Gniezno z Gosławicami i wywiezienia maszyn. Zachodzi bardzo poważna obawa, że Niemcy nie wywiązują się z podstawowych porozumień zapisanych w umowie sprzedaży cukrowni grupy kalisko-konińskiej - wyjaśnia Piasta.
A jak wyglądają inwestycje Pfeifer und Langen w Wielkopolsce? W cukrowni Zbiersk ludzie młotami muszą rozbijać zbrylony cukier. Sanepid się tym nie interesuje, a cukier trafia na półki po zaniżonych cenach. To z kolei powoduje spadek opłacalności produkcji i zwolnienia pracowników.
Wojciech Wybranowski

Mówi Elżbieta Barys, inicjatorka ustawy o regulacji rynku cukru, na mocy której powołano do życia Krajową Spółkę Cukrową, wiceprzewodnicząca sejmiku wielkopolskiego
Takich zwolnień należało się spodziewać już w momencie kupna tych zakładów przez niemiecki koncern. Przecież nie po to obcy kapitał wkracza na polski rynek, by utrzymywać rodzimą produkcję z polskimi pracownikami. W dodatku na to wszystko zgadza się obecny rząd, co jest wyraźnym działaniem na szkodę państwa.

Należy też powiedzieć, że od początku było wiadomo, iż jest to firma nierzetelna. Do tej pory koncern nie wywiązał się wobec Ministerstwa Skarbu Państwa, które nałożyło na niego obowiązek uiszczenia kary za niezrealizowane inwestycje o wysokości 6 mln euro. Do tej pory niemiecka spółka tej kary nie zapłaciła. W dodatku jeszcze w ubiegłym roku firma poinformowała resort, że realizuje gwarantowane w umowie inwestycje, co okazało się po prostu nieprawdą. Spółka argumentowała wówczas, że realizuje te inwestycje, a tymczasem okazało się, że zamontowała jedynie stare urządzenia w niektórych zakładach cukrowniczych, a nie nowe, jak to było przewidziane w umowie. To zwykłe oszustwo, które powinno być ścigane jako poświadczenie nieprawdy. Ponadto spółka nie wywiązała się z realizacji założeń pakietu socjalnego wobec zwalnianych z cukrowni pracowników, co również było zagwarantowane w umowie prywatyzacyjnej. Niektórzy z nich zdecydowali się wystąpić przeciw koncernowi na drogę sądową. Ale wiadomo, że szanse pracownika są minimalne. I tak naprawdę nie każdy ma odwagę wystąpić przeciwko tak wielkiej firmie, zważywszy, że sprawy sądowe ciągną się latami.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę