TAJNI AGENCI na liście Wildsteina?

Jak próbuje wcisnąć szarej masie niezwykle obiektywna i prawdomówna gazeta "Trybuna", lista wyniesiona z IPN ma zawierać oficerów polskiego wywiadu wojskowego. Według gazety minister obrony narodowej dowiedział się o tym w piątek około południa - ma facet refleks.

Skoro już mamy przed sobą tą gazetę, popatrzmy dalej na dziennikarskie wodolejstwo.

Wg Trybuny, każde z nazwisk na liście jest poprzedzone kilkoma cyframi (niesamowite, Państwo też to dopiero teraz zauważyli?). Z tych cyfr należy wybrać kilka określonych (no już nie będziemy sugerować które). Następnie, posługując się alfabetycznym wykazem nazwisk, należy wybrać jakiś zbiór nazwisk - na przykład na literę S. Jeśli zadamy komputerowi zadanie, by w ramach tego zbioru wyszukał nazwiska poprzedzone wybranymi wcześniej cyframi, to on to wykona (a jak wyłączą nam właśnie wtedy prąd, bo wzrosła cena energii po wejściu do UE?). Gdy więc dajmy na to oficer kontrwywiadu wojskowego Rosji albo ludzie al-Zarkawiego wybiorą z "listy Wildsteina" nazwisko znanego im polskiego oficera, to komputer pokaże im inne nazwiska związane z tym oficerem tym samym kodem cyfrowym. I to jest koniec tajemnicy.

Gazeta alarmuje, że zagrożone jest bezpieczeństwo polskich oficerów, w tym i tych pracujących aktualnie "pod przykryciem", na niejawnych etatach.

Znaleźli więc "eksperci" paragraf na Wildsteina - nie było trzeba długo czekać.