Dodawanie komentarza

Do tematu: Euro zamiast złotówki?

Euro zamiast złotówki?

Małgorzata Goss: ND | 2004-11-06 06:29:28

Rząd Marka Belki, przy poparciu całej lewicy, łącznie z Platformą Obywatelską, chce już w 2009 roku zrezygnować z narodowej waluty i wprowadzić Polskę do strefy euro, nie oglądając się na jeszcze większe bezrobocie, drożyznę i biedę, jakie spowoduje ta operacja. Jednak zdaniem przedstawiciela SLD Marka Wagnera, dalsze ubożenie Polaków nie jest "za wysoką ceną za zastąpienie orła gwiazdkami na monetach i banknotach".

Podczas debaty w Sejmie na temat skutków przystąpienia Polski do strefy euro przemawiający w imieniu rządu Belki minister finansów Mirosław Gronicki opowiedział się za jak najszybszym wprowadzeniem wspólnej waluty. Minister poświęcił wiele czasu na wymienianie korzyści, jakie z tego faktu miałyby odnieść rynki finansowe i - rzekomo - gospodarka, choć przyznał, że Polskę czeka szok. Gronicki przekonywał, iż zwiększenie bezrobocia, drastyczny wzrost cen i spadek tempa wzrostu w krajach UE, które weszły do eurostrefy, ma niewiele wspólnego z wprowadzeniem wspólnej waluty. Nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego po utworzeniu strefy dystans w rozwoju między Unią a Stanami Zjednoczonymi zamiast maleć - zaczął rosnąć. Minister dość pobieżnie wspomniał o dramatycznych skutkach społecznych ewentualnej decyzji dotyczącej wejścia Polski do eurostrefy. Przyznał tylko, że rezygnacja z podstawowego instrumentu polityki gospodarczej, jakim jest własna polityka pieniężna, spowoduje, iż dla utrzymania konkurencyjności gospodarki będzie konieczna jeszcze większa "mobilność siły roboczej oraz elastyczność cen i płac". Inaczej mówiąc - za wprowadzenie euro zapłacimy w Polsce jeszcze większym bezrobociem, spadkiem wynagrodzeń i wzrostem kosztów życia.
- Będzie szok po wprowadzeniu euro, odczuwalny dla obywateli - przyznał Marek Wagner z SLD, ale - jak się wyraził - "nie jest to za wysoka cena za zastąpienie orła dwunastoma gwiazdkami na banknotach". Oprócz popierających rząd SLD - UP i SdPl za szybką rezygnacją z waluty narodowej opowiedziała się też Platforma Obywatelska. W wystąpieniach Wagnera i Rafała Zagórnego z PO pojawił się charakterystyczny propagandowy ton wobec prawej strony sali sejmowej. - Sami państwo krytykujecie politykę NBP, więc czy nie lepiej powierzyć ją Europejskiemu Bankowi Centralnemu? - pytali przewrotnie.

Bardzo zdecydowanie przeciwko euro wystąpił Jarosław Kaczyński (PiS). - Jeśli chcemy, by Polska i Naród Polski się rozwijały, konieczna jest eliminacja bezrobocia, nędzy, przestępczości, kryzysu urodzeń. Żeby te cele osiągnąć, trzeba mieć własną politykę pieniężną. W eurostrefie będzie to niemożliwe - mówił Kaczyński, dodając, że szok po przejściu na euro trwałby w naszym kraju całe lata.
Waldemar Pawlak (PSL) zwrócił uwagę, że wejście do eurostrefy przynosi korzyści rynkom finansowym, ale nie ludziom. Przestrzegł przed naiwną wiarą w to, iż obcy poprowadzą politykę naszego kraju lepiej od nas samych, i przypomniał, że nawet Komisja Europejska ostrzegła polski rząd, aby się do euro nie spieszył, lecz najpierw ustabilizował gospodarkę i finanse państwa.

- Żeby się szybko rozwijać, nie potrzeba likwidować własnej waluty, lecz prowadzić suwerenną politykę - podsumowała Gabriela Masłowska (LPR). Sprzeciw wobec rezygnacji z własnej waluty zadeklarowały też Samoobrona i koła prawicowe. Traktat akcesyjny nie pozostawia Polsce wyboru: musimy wejść do eurostrefy. Jest to jednak zobowiązanie bezterminowe. - Można je traktować tak jak była brytyjska premier Margaret Thatcher, która sformułowanie, iż "Wielka Brytania wejdzie do eurostrefy w stosownym momencie", opatrzyła w swoich pamiętnikach komentarzem: "Dla wszystkich było jasne, że ten moment nigdy nie nadejdzie". Rząd RP postępuje zupełnie odwrotnie. W rządowych planach przewidziano, że Polska przystąpi do eurostrefy już w 2009 r. Żeby się tak stało, musi w pierwszej połowie 2006 roku przystąpić do europejskiego systemu wymiany walut ERM 2, a w 2007 roku wypełnić kryteria traktatu z Maastricht. Chodzi o obniżenie deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB, utrzymanie długu publicznego poniżej 60 proc. PKB, redukcję inflacji, która nie powinna odbiegać o więcej niż 1,5 proc. od średniej inflacji w trzech krajach eurostrefy o najniższej inflacji, stabilizację na niskim poziomie stopy procentowej oraz utrzymanie kursu walutowego w paśmie wahań +/-15 proc. Do likwidacji suwerenności Polski w dziedzinie polityki pieniężnej konieczna jest ponadto zmiana Konstytucji, która nie pozwala przekazać tej kompetencji Europejskiemu Bankowi Centralnemu z siedzibą w Berlinie. Dla wypełnienia kryteriów istotne znaczenie będzie też miało przekonanie europejskiego centrum statystycznego Eurostat, aby zaliczyło otwarte fundusze emerytalne do sektora finansów publicznych, ponieważ wtedy zgromadzone w nich kilkudziesięciomiliardowe oszczędności pozwoliłyby rządowi szybciej wypełnić kryterium równowagi finansów publicznych. Eurostat zamierza jednak traktować OFE jako instytucje publiczne tylko do marca 2007 r., co może pokrzyżować rządowi plany.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę