Dodawanie komentarza

Do tematu: Same zło zostaje

Same zło zostaje

Mikołaj Wójcik: ND | 2004-10-15 20:03:25

Miało być szybko, łatwo i skutecznie. Wczesnym piątkowym popołudniem posłowie koalicji mieli rozprawić się z kolejnymi marzeniami opozycji: o odwołaniu ministra zdrowia, szefa MSZ, odrzuceniu budżetu w pierwszym czytaniu, wreszcie o nieuchwaleniu wotum zaufania dla rządu Marka Belki. Plany pokrzyżował wniosek o przedstawienie w tajnej części obrad informacji dotyczącej nacisków rosyjskiego wywiadu na prywatyzację polskiego sektora naftowego. Swoją radość lewa część sali musiała odłożyć na parę godzin. Wciąż wisi jednak nad nią widmo pracy komisji śledczej i ujawniane tam niemal codziennie nowe fakty, szczególnie mocno uderzające w Pałac Prezydencki.

- Staję dziś przed Wysoką Izbą z głębokim przekonaniem, że nie straciliśmy ostatnich pięciu i pół miesiąca, że był to czas dobrze wykorzystany - mówił w porannym exposé premier Marek Belka.

Premier w poczet swoich sukcesów zaliczył wzrost gospodarczy, choć gdyby nawet był on skutkiem działań rządu, to raczej ekipy Leszka Millera. Zdaniem Marka Belki, po raz pierwszy od kilku lat zmniejszyło się bezrobocie. Tylko że w tym też większa zasługa przedsiębiorców niż rządu. Naprawdę trudno jest wskazać jakiekolwiek działanie rządu, które miałoby wpływ na stworzenie kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy. Wzrost eksportu, według premiera (ekonomisty z wykształcenia), świadczy o poprawieniu się kondycji przedsiębiorstw. Ani słowa o korzystnym kursie dolara. Zdanie, że "nie grozi nam też katastrofa finansów publicznych, choć jeszcze w maju straszono nas tym widmem", nie dziwi w kontekście czwartkowej debaty nad budżetem na 2005 rok. Szkoda tylko, że nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo właśnie dziś, jak nigdy dotąd, grozi nam budżetowy krach, bo zamiast oszczędności m.in. na administracji, minister finansów jedynie zastosował "kreatywną księgowość".
- Tak jak w przeszłości, tak i dziś nie ma żadnych zgodnych z logiką powojennego ładu podstaw prawnych do wysuwania przez Niemców jakichkolwiek roszczeń pod adresem państwa polskiego - stwierdził po raz kolejny Belka, podkreślając lekceważenie sejmowej uchwały w tej sprawie.

Opinię premiera podzieliły trzy kluby lewicowe: SLD, SdPl i UP, duże koło PLD, dwóch posłów Mniejszości Niemieckiej i kilkunastu posłów niezrzeszonych. Przeciwne dalszemu trwaniu rządu Belki były: PO, PiS, Samoobrona, PSL, LPR, koła poselskie (RKN, PP, Dom Ojczysty, ROP, PBL) i kilku posłów niezrzeszonych.
Do zadawania pytań premierowi zgłosiło się ok. 60 posłów. Pytań jak zwykle było wiele, a dotyczyły niemal wszystkiego - od prywatyzacji PKO BP i Rafinerii Gdańskiej po sytuację poszczególnych szpitali i rolników. Jednak zamiast odpowiedzi premiera Belki i szybkiego zakończenia tego punktu po myśli obecnego w piątek w Sejmie prezydenta i koalicji, stało się inaczej. Wiceprzewodniczący LPR złożył wniosek o utajenie obrad i przedstawienie posłom informacji na temat działania rosyjskich służb specjalnych w Polsce. Wniosek nieoczekiwanie przeszedł, choć potrzeba było do tego bezwzględnej większości głosów, a przeciw była cała koalicja popierająca rząd Marka Belki. Ten zaledwie przez półtorej minuty na zamkniętym posiedzeniu odpowiadał posłom na ich pytania związane z dwoma notatkami ze spotkania Kulczyk - Ałganow. Zdaniem opozycji - niewystarczająco.

Stąd szybko przygotowany wniosek o odroczenie posiedzenia Sejmu podpisany przez 132 posłów.

Po ponaddwugodzinnej przerwie premier Belka powiedział, że polecił szefom Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aby niezwłocznie podjęli współpracę ze speckomisją oraz komisją śledczą ds. PKN Orlen w zakresie dokumentów, które "będzie można lub nie będzie można odtajnić". W związku z tą deklaracją Jan Rokita (PO) zmodyfikował wniosek, by odroczyć obrady nie bezterminowo, ale do najbliższego wtorku.
Przeciwko wnioskowi opozycji zagłosowało jednak 230 posłów, poparło zaś go 216. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Unia Pracy zagłosowała razem z SLD i SdPl. Później na pytania posłów przez 45 minut odpowiadał premier.

W bloku głosowań kluby i koła opozycyjne miały tak naprawdę pięć iluzorycznych szans na obalenie rządu. Pierwsza to głosowanie wniosku o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu budżetu. Gdyby został on przegłosowany, prezydent musiałby rozwiązać parlament. Wynik brzmiał 231:215 dla koalicji i budżet został skierowany do prac w sejmowej Komisji Finansów Publicznych, a jego poszczególne części do zaopiniowania przez właściwe komisje sejmowe. W drugiej próbie do powodzenia uchwały o skróceniu kadencji Sejmu potrzeba było bowiem większości 2/3 ustawowej liczby posłów, czyli 307 głosów. Zabrakło 92.

Kolejne dwa głosowania dotyczyły wniosków o wotum nieufności dla dwóch członków rządu Belki: ministra zdrowia Marka Balickiego i szefa polskiej dyplomacji Włodzimierza Cimoszewicza. Oba zakończyły się wyraźną wygraną koalicji. Wreszcie ostatnia próba i znów sukces rządu - 234 posłów poparło Marka Belkę, 218 było przeciw. Teraz już z całą pewnością można powiedzieć, że prezydencki rząd będzie podejmował decyzje co najmniej do maja 2005 r.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę