Dodawanie komentarza

Do tematu: Belka w oczy

Belka w oczy

Małgorzata Goss: ND | 2004-08-21 07:34:44

Na najbliższym posiedzeniu Sejm ma zająć się uchwałą w sprawie reparacji wojennych od Niemiec na rzecz Polski. Mimo że Polska ma poważne argumenty historyczne i prawne w tej kwestii, rząd Marka Belki sprzeciwia się przyjęciu dokumentu. Problem reparacji wypłynął na światło dzienne po latach na skutek działań niektórych środowisk w Niemczech, które 60 lat po wojnie postanowiły dochodzić odszkodowań za majątki pozostawione na ziemiach zachodnich i północnych.

Na najbliższym posiedzeniu, rozpoczynającym się 24 sierpnia, Sejm ma rozpatrzyć projekt uchwały w sprawie reparacji wojennych Niemiec na rzecz Polski. "Sejm zobowiązuje rząd Rzeczypospolitej Polskiej do wyegzekwowania od Niemiec należnych Polsce reparacji wojennych z tytułu strat i szkód, jakie Polska poniosła w wyniku planowych zniszczeń dokonanych przez Niemcy w czasie II wojny światowej, i do rozpoczęcia w tym celu rozmów z rządem Republiki Federalnej Niemiec" - tak brzmi tekst projektu, przyjęty bez poprawek przez sejmową Komisję Spraw Zagranicznych. Poseł SLD z Koszalina Bogdan Błaszczyk zgłosił wniosek mniejszości, który sprowadza się do zamiany słów "Sejm zobowiązuje rząd" na sformułowanie "Sejm wzywa rząd", co ma na celu osłabienie wymowy uchwały. O losie wniosku mniejszości oraz samej uchwały zdecyduje Sejm.

Dotychczasowe prace nad uchwałą toczyły się w iście żółwim tempie. Dość powiedzieć, że mija właśnie okrągły rok od wniesienia projektu do laski marszałkowskiej przez grupę posłów z RKN, LPR i PP. Po dwóch miesiącach "leżakowania" dokumentu marszałek Sejmu zdecydował, iż pierwsze czytanie zostanie przeprowadzone w komisji, a nie na forum Izby, i skierował projekt do Komisji Spraw Zagranicznych. Ta, po wstępnym rozpatrzeniu sprawy w listopadzie, zwlekała z zajęciem stanowiska aż do marca 2004 r. Potem gotowe już sprawozdanie o projekcie przez 5 miesięcy, mimo nacisków i interwencji ze strony posłów wnioskodawców, nie mogło doczekać się wprowadzenia przez marszałka do porządku obrad Sejmu. Według naszych informacji, przyczyną blokowania prac parlamentarnych było negatywne stanowisko wobec tego dokumentu ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza.

Sprzeciw wobec podjęcia uchwały podtrzymał również rząd w oficjalnym stanowisku z 19 lipca br. przekazanym na ręce marszałka. "Rząd uważa, że problem realizacji uprawnień reparacyjnych Polski od Niemiec jest już zamknięty" - napisano w piśmie sygnowanym przez premiera Marka Belkę. Rada Ministrów powołuje się w swoim stanowisku na ustalenia Konferencji Poczdamskiej z 1945 r. oraz na umowę między Polską a ZSRS, zawartą w Moskwie 16 sierpnia 1945 r. Przypomina też, że 23 sierpnia 1953 r. rząd Bieruta zrzekł się od 1 stycznia 1954 r. dalszych odszkodowań od Niemiec na rzecz Polski i oświadczenie to notyfikował rządowi NRD, a także w Sekretariacie Narodów Zjednoczonych (1969 r.). Jako ostateczny argument przeciwko wystąpieniu Polski o reparacje rząd Belki przytacza to, że ostateczne zamknięcie sprawy reparacji nastąpiło jakoby poprzez przyjęcie 12 września 1990 r. traktatu 2+4, który stał się podstawą zjednoczenia Niemiec. "Traktat ten - zgodnie z zamiarem jego stron - zamyka wszystkie sprawy wynikające z II wojny światowej..." - twierdzi rząd, nie wspominając jednak, że Polska nie była stroną tego traktatu. Rząd sprzeciwia się reparacjom, chociaż sam przyznaje, że "należne odszkodowanie zostało zrealizowane w zakresie niewspółmiernym do krzywd ludzkich i strat materialnych".

Ustaleniem strat materialnych Polski zajmowało się utworzone zaraz po wojnie Biuro Odszkodowań Wojennych przy Radzie Ministrów. W wyniku skrupulatnych wyliczeń wyceniło ono szkody na 258,4 mld zł w cenach z 1 września 1939 r., tj. 48,8 mld ówczesnych dolarów amerykańskich (według notowań przedwojennego GUS). Zważywszy, że obecna wartość amerykańskiej waluty jest około trzynastokrotnie wyższa niż przed wojną - straty wojenne Polski, według aktualnego kursu, wynoszą ponad 634 mld USD - twierdzi badacz tego zagadnienia, publicysta związany z ruchem ludowym, red. Ludwik Staszyński. Podana kwota dotyczy strat w majątku państwa polskiego, nie obejmuje natomiast szkód poniesionych przez polskich obywateli. Oszacowania tych ostatnich dokonał w 1990 r. wybitny znawca spraw niemieckich prof. Alfons Klafkowski, wyceniając je na 537,1 mld marek niemieckich, tj. 284,6 mld USD.

W Poczdamie mocarstwa zdecydowały, iż Związek Sowiecki otrzyma odszkodowania zarówno ze swojej strefy okupacyjnej, jak i ze stref zachodnich. Polsce miało przypaść 15 proc. uzyskanych przez ZSRS reparacji. Jednak nasz kraj, najbardziej dotknięty skutkami wojny spośród państw europejskich, nie zdołał powetować sobie poniesionych strat. Po rozruchach antysowieckich w Berlinie w czerwcu 1953 r. rząd ZSRS zdecydował się na przerwanie pobierania reparacji z terenów byłej NRD. Oświadczenie w tej sprawie wydane zostało 22 sierpnia 1953 r. Dzień później podobne w treści oświadczenie wydał rząd Bieruta, zrzekając się reparacji. Jednak - o ile oświadczenie rządu sowieckiego mówiło wyraźnie tylko o reparacjach z terenów NRD, to oświadczenie rządu "polskiego"... mówiło o całych Niemczech!

Formalnie ten skandaliczny dokument nie miał nigdy mocy prawnej. Nie został ratyfikowany przez Sejm ani Radę Państwą, nie opublikowano go w Dzienniku Ustaw, a nawet nie bardzo wiadomo, kto go właściwie podpisał (premierem był wówczas Bolesław Bierut, szefem MSZ - Stanisław Skrzeszewski). A jednak ktoś zadbał, aby kilkanaście lat później oświadczenie zostało zarejestrowane i opublikowane w zbiorze traktatów ONZ, choć traktatem w istocie nie było!

Kiedy dzisiaj, po latach, wraca temat reparacji, przeciwnicy ich dochodzenia powołują się właśnie na owo, wydane w niejasnych okolicznościach, oświadczenie rządu Bieruta. Tymczasem to oświadczenie, sygnowane przez niesuwerenny rząd, i to w sposób niekonstytucyjny powinno być już dawno anulowane przez Sejm III Rzeczypospolitej. Niestety, inicjatywa poselska w tym kierunku, podjęta na początku lat 90. minionego wieku, natrafiła na mur niechęci po stronie rządu Tadeusza Mazowieckiego, który przygotowywał się wówczas do zawarcia traktatu z Niemcami. Aktywność wykazał natomiast niemiecki Bundestag. 8 marca 1990 r. podjął uchwałę stwierdzającą, że "rezygnacja Polski z reparacji od Niemiec z 23 sierpnia 1953 r. zachowuje moc obowiązującą także dla zjednoczonych Niemiec" (!). Ówczesny minister spraw zagranicznych w rządzie Mazowieckiego - Krzysztof Skubiszewski nie wydał w tej sprawie żadnego oświadczenia, choć rzecz wymagała natychmiastowej riposty. Wyszło na to, że Polska zgadza się ze stanowiskiem Bundestagu. Potem na wiele lat zapadła cisza.

Do tego, aby sprawa reparacji ponownie powróciła na forum publiczne, walnie przyczyniły się działania Związku Wypędzonych i jego energicznej przywódczyni Eriki Steinbach. Aktywność tego środowiska związana jest z planami budowy Centrum Wypędzonych w Berlinie. Z kolei Pruskie Powiernictwo na czele z Rudim Pavelką zmierza do uzyskania od Polski odszkodowań za majątki pozostawione przez Niemców na Ziemiach Odzyskanych. Zdaniem liderów partii opozycyjnych, podjęcie przez rząd kwestii reparacji od Niemiec na rzecz Polski pozwoli oddalić grożącą naszemu krajowi falę roszczeń odszkodowawczych ze strony niemieckich przesiedleńców.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (2):

Kim był ojciec E.Steibach niech ujawni- [1]

...
~ronjkgf@aol.com 2004-08-22 07:03:41





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę