Dodawanie komentarza

Do tematu: Buldożery nie tylko w Izraelu

Buldożery nie tylko w Izraelu

Wojciech Wybranowski: ND | 2004-08-04 21:14:10

Buldożery burzyły wczoraj hale i budynki na terenie Cukrowni "Gniezno" - takie było zlecenie władz niemieckiej spółki Pfeifer und Langen. Niebawem zakład ten ma przestać istnieć, wówczas pracę straci większość z zatrudnionych tam ok. 300 osób. To już druga cukrownia przeznaczona do likwidacji z pięciu przejętych z tzw. grupy kalisko-konińskiej przed trzema laty przez koncern. Członkowie Komisji Rolnictwa Sejmiku Wielkopolskiego od dawna alarmują, że niemiecka spółka do dziś nie wywiązała się z zobowiązań prywatyzacyjnych. Tymczasem Skarb Państwa dopiero niedawno złożył pozew do sądu w tej sprawie. Niestety, przejęcie wielkopolskich cukrowni musiało się niemieckiemu koncernowi opłacać, skoro nie przejmuje się obecnie możliwością wyegzekwowania od niego za lekceważenie zobowiązań prywatyzacyjnych przewidzianej w umowie kary - blisko 6 mln euro.

- Oszukano nas. Miały być modernizacje, inwestycje, tymczasem jest likwidacja cukrowni, burzenie budynków. To skandal - bulwersuje się Ryszard Majewski, plantator z okolic Gniezna, który już przed trzema laty alarmował, iż sprzedaż gnieźnieńskiej cukrowni niemieckiej firmie grozi likwidacją tej cukrowni. Wówczas jednak protesty części rolników i plantatorów były lekceważone. Czas pokazał, że to oni mieli rację.

Cukrownia "Gniezno" jest jedną z pięciu cukrowni tzw. grupy kalisko-konińskiej, którą przed trzema laty Ministerstwo Skarbu Państwa sprzedało niemieckiej spółce Pfeifer und Langen. Cała transakcja od samego początku budziła wielkie kontrowersje. Przeciwko oddaniu niemieckiej firmie cukrowni w Gnieźnie, Witaszycach, Zbiersku, Zdunach i Gosławicach protestowała część plantatorów i cukrowników, którzy przez kilkanaście dni prowadzili okupację biur zarządu Konińsko-Kaliskiej Spółki Cukrowej. Ostatecznie jednak 13 lipca 2001 r., w środku nocy, w wielkopolskim urzędzie wojewódzkim podpisano umowę prywatyzacyjną. Działaczy związkowych, którzy protestowali przeciwko wyprzedaży polskich cukrowni, z gabinetu ówczesnego wojewody siłą i po skuciu kajdankami wyprowadzili funkcjonariusze policji. Pełniąca wówczas funkcję ministra skarbu Aldona Kamela-Sowińska zapewniała, że zgodnie z umową prywatyzacyjną Niemcy zmodernizują zakłady, a inwestor zagraniczny jest jedyną szansą na przetrwanie wielkopolskich cukrowni. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna niż obietnice przedstawicieli resortu skarbu.
- Firma ta zobowiązywała się przede wszystkim do pokrycia wszelkiego zadłużenia i do zainwestowania 6 mln euro w rzeczowy majątek cukrowni. Tymczasem zainwestowała w jedną cukrownię, a resztę zamknęła - podkreśliła niedawno na posiedzeniu Sejmiku Województwa Wielkopolskiego radna Elżbieta Barys.

Cukrownia "Gniezno" to drugi po Cukrowni "Witaszyce" zakład, w którym Niemcy rozpoczęli już proces likwidacji. Na teren gnieźnieńskiego zakładu wjechały już wielkie buldożery, burzone są budynki i hale fabryczne. Jak powiedzieli nam plantatorzy związani z tą cukrownią, na polecenie właścicieli niemieckiej spółki robotnicy wyrywają z ziemi nawet ciężkie betonowe fundamenty.
- Zupełnie nie liczą się z ludźmi. Część z nas dostała propozycje przejścia do innych cukrowni, część ratuje się wcześniejszymi zwolnieniami emerytalnymi, ale co z pozostałymi? Tu pracuje prawie 300 osób, większość z nas zostanie bez pracy - martwią się gnieźnieńscy cukrownicy i plantatorzy.
Rozpoczęte na terenie Cukrowni "Gniezno" na polecenie władz spółki Pfeifer und Langen prace wyburzeniowe bulwersują również wielkopolskich samorządowców, którzy twierdzą, iż zachodni inwestor nie wywiązał się z obietnic prywatyzacyjnych, w związku z czym obecnie nie ma prawa do likwidacji cukrowni. Chodzi o kwotę 6 mln euro, które niemiecka spółka miała zainwestować w cukrownie tzw. grupy kalisko-konińskiej. Zdaniem wielkopolskich radnych z Komisji Rolnictwa, ten bardzo istotny zapis umowy prywatyzacyjnej nie został zrealizowany, niemiecki koncern nie uiścił również grzywny za niewywiązanie się z zapisów umowy prywatyzacyjnej. O całej sprawie Sejmik Województwa Wielkopolskiego informował Ministerstwo Skarbu Państwa, domagając się stanowczej interwencji. 20 kwietnia br. resort skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciwko niemieckiemu koncernowi na kwotę blisko 6 mln euro. Pierwsza rozprawa została wyznaczona na 17 grudnia br.

Tymczasem przedstawiciele niemieckiej firmy uważają, że wszystko jest w największym porządku, a do zamykania i likwidacji cukrowni mają prawo jako ich właściciele. Ma się to wiązać z koniecznością ograniczenia kosztów i przeprowadzenia restrukturyzacji. Zdaniem Janusza Pieruna, przedstawiciela Pfeifer und Langen na Polskę, niemiecka spółka wywiązała się również z obietnic prywatyzacyjnych, inwestując w Cukrownię "Gosławice". Całkiem niedawno bowiem do tej firmy dotarły maszyny i urządzenia. Jednak członkowie Komisji Rolnictwa sejmiku wielkopolskiego kategorycznie twierdzą, iż owe rzekome inwestycje to... złomowany w Niemczech przestarzały sprzęt, i oczekują zdecydowanej reakcji ministerialnych urzędników.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (1):

kamela

...
~nemo 2005-08-21 10:40:17





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę