Pomysł gorszy niż ACTA - likwidacja gotówki
red. Adam Michalak, fot. Adam Michalak | 2012-01-30 00:02:33
Osoby wierzące w teorie spiskowe dotyczące wprowadzanego Nowego Porządku Świata (ang. New World Order) miały rację. Teoria zmienia swój stan bytowania i przeistacza się w rzeczywistość. Ponadnarodowe konsultacje dotyczące tzw. ustaw ochrony własności intelektualnych (ACTA, SOPA, PIPA, itd.) to tylko wierzchołek góry lodowej. Następnym krokiem zbliżającym nas do świata Wielkiego Brata jest likwidacja gotówki.
Deprecjacja znaczenia pieniądza będącego w obiegu jest naturalną koleją rzeczy rozwijającego się świata. Obrót bezgotówkowy jest prostszy, szybszy i znacznie bardziej przejrzysty. Co jest więc w nim złego? Nie zawiera podstawowej cechy, która jest istotą człowieczeństwa - wolności. Nie ma anonimowych transakcji, każda pojedyncza jest dokładnie odnotowywana. Osoby, posiadające dostęp do takich danych wiedzą o nas praktycznie wszystko.
Wolność od systemu
Pieniądz drukowany daje nam poczucie swobody i o ile nie zaopatrzyliśmy się już w kartę do zbierania "punktów", możemy mieć pewność pełnej anonimowości. Nikt nie zarzuci nam, że kupiliśmy kilogram za dużo nawozu, z którego moglibyśmy zrobić bombę, że spożywamy za dużo tłustych produktów, wobec czego stawka naszej polisy na życie powinna ulec zmianie, bądź też że mamy telewizor, za którego do kilku lat wstecz, należy naliczyć opłatę "abonamentową".
Gotówka to także szara strefa, nieoficjalny obrót gospodarczy, wentyl nieudolnej polityki rządzących i tym samym zagrożenie dla całego systemu - bo a nóż ktoś, bez "naszej wiedzy", spoza "systemu", dorobi się takich pieniędzy, że wszystkich powyrzuca. Tak być nie może.
Likwidacja obrotu gotówkowego to pełna kontrola społeczeństwa. Wyobraźmy sobie zwołany protest w stolicy jednego z europejskich krajów... i pechowo "uszkodzone" terminale płatnicze na dworcach kolejowych...
Tak być dalej nie może - gotówka zagraża bowiem nowemu systemowi, który działać będzie w oparciu o pełną kontrolę jednostki. Jakiekolwiek odstępstwo od możliwości monitoringu chociaż jednego aspektu życia, dawać będzie furtkę do buntu i sprzeciwu społecznego.
Najpierw limity, później wycofanie?
We Francji, w punktach handlowo-usługowych nie można przeprowadzać transakcji gotówkowych przekraczających wartość 750 euro, zakazane są też płatności dla osób fizycznych powyżej 3000 euro. Niemożliwe jest też uzyskanie stałego adresu zameldowania bez własnego rachunku bankowego.
W Szwecji z kolei politycy wpadli na pomysł całkowitego wycofania gotówki z rynku. Jak na razie zakończyło się na akcji społecznej, w której wszyscy gremialnie skarżyli się, jakim złem jest pieniądz drukowany.
Blackout pieniądza elektronicznego
Pomińmy na chwilę kwestię wolności gotówki i skupmy się na typowych fizycznych aspektach pieniądza elektronicznego. Wyobraźmy sobie katastrofę naturalną. Nie musi to być od razu apokalipsa, uderzenie meteorytu czy wybuch bomby atomowej. Może to być zwykła powódź bądź niestandardowy wybuch na Słońcu, który powoduje paraliż systemów informatycznych. Jakie byłyby tego konsekwencje, łatwo sobie wyobrazić. Nie każdy jest bowiem rolnikiem aby w szybki i prosty sposób mógł przerzucić się na wymianę barterową... no chyba, że wrócimy do standardu złota - chociaż to może nie do końca dobry pomysł. Przekonał się o tym libijski przywódca, chcąc porzucić wolnościową walutę kraju, którego przywódca otrzymał nagrodę Nobla. Za wolność zresztą, za pokój bądź za całokształt.
Myślmy i żądajmy wolności
Wyciągając kartę bankomatową podczas zakupów w sklepie zastanówmy się w jakim świecie żyjemy i w jakim żyć chcemy. Często obserwuję ludzi domagających się w małych, osiedlowych sklepikach, udostępnienia terminalu płatniczego. Właściciele tych punktów płacą prowizje dla operatorów w wysokości od 3 do 5% wartości transakcji, stąd dosyć rzadko je posiadają. O tym, jak szybko system elektronicznego pieniądza zdominuje rynek decydować będzie nikt inny jak my. Spacer do bankomatu nikomu nie zaszkodzi.
Mikrosłuchawka