Dodawanie komentarza

Do tematu: Siemens znaczy...?

Siemens znaczy...?

Wojciech Wybranowski: ND | 2004-04-09 04:42:21

Określane mianem supernowoczesnego hitu technologicznego tramwaje Combino, produkowane przez niemiecką firmę Siemens, które za blisko 28 mln euro kupił Poznań, muszą jak najszybciej zostać poddane gruntownej naprawie. Powodem jest poważna wada konstrukcyjna zagrażająca bezpieczeństwu pasażerów. Identyczne tramwaje przed kilkunastoma dniami wycofano z użytku w Poczdamie i Bazylei. Okazuje się więc, że niemiecka firma sprzedała Poznaniowi techniczny złom. Do odpowiedzialności za niedopilnowanie interesów miasta, jak zwykle w takich przypadkach, nikt z włodarzy Poznania nie chce się przyznać.

Rzekomo supernowoczesne tramwaje Combino produkowane przez Siemensa kursowały w Poznaniu zaledwie kilkadziesiąt dni. Od 6 kwietnia będą stopniowo wycofywane z ruchu. Powodem jest wada konstrukcyjna; niektóre z elementów maszyn nie są spawane, ale łączone za pomocą tzw. alugripów. Wokół tych złączy na nadwoziu tramwaju pojawiają się pęknięcia. Dopiero w ostatniej chwili niemiecka firma Siemens, po wymianie obfitej korespondencji, zgodziła się naprawić usterkę i renegocjować kontrakt.

- Koncern zobowiązał się do usunięcia usterki do początku 2005 r. oraz zadeklarował chęć przystąpienia do renegocjacji kontraktu. Chcemy osiągnąć warunki zabezpieczające interesy naszej firmy - powiedziała nam Iwona Gajdzińska, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Poznań. Jednak wielu poznańskich samorządowców uważa, że kontrakt na dostawę awaryjnych tramwajów, które okazały się technologicznym złomem, jest niekorzystny dla Poznania i powinien zostać jak najszybciej anulowany.

Tramwaje Combino miały być najnowocześniejszymi pojazdami kursującymi w miastach zachodniej Europy. Prawdopodobnie to udana kampania reklamowa wpłynęła na to, iż kierownictwo poznańskiego MPK w porozumieniu z władzami miasta zadecydowało o zakupie 14 maszyn. Umowa zakupu od samego początku budziła jednak olbrzymie kontrowersje. Zdaniem wielu samorządowców, jak i samych poznaniaków, absurdem było zamawianie pojazdów tramwajowych w Niemczech, w sytuacji gdy równie dobre tramwaje mogły przygotować poznańskie Zakłady Hipolita Cegielskiego, dla których rentowny kontrakt mógłby być szansą wyjścia z trudnej sytuacji finansowej. Co więcej, do "Ceglorza" należy również Poznańska Fabryka Pojazdów Szynowych, która jest w pełni przygotowana do produkcji dobrych technicznie i przygotowanych do polskich warunków tramwajów.

- Był przecież znany przygotowany już wcześniej prototyp tramwaju, jaki mógł produkować "Cegielski". Mówiło się również o przygotowaniu nowego specjalnego "tramwaju poznańskiego". Takie zlecenie spowodowałoby, że pieniądze pozostałyby w mieście, wielu ludzi miałoby pracę, a nowe tramwaje serwis i obsługę techniczną na miejscu - mówi radny Michał Grześ.

Opinię poznańskiego samorządowca potwierdzają pracownicy "Ceglorza", którzy już wcześniej protestowali przeciwko wyprowadzaniu produkcji tramwajów dla Poznania do Niemiec.

Technicznie oczywiście niemiecki produkt byłby nieco lepszy, ale biorąc pod uwagę poznańskie czy polskie warunki, nasz tramwaj i tak byłby technologicznym cudeńkiem niebotycznie tańszym - twierdzą związkowcy. Jak się można było spodziewać, zafascynowani europejskim blichtrem decydenci postanowili jednak zakupić produkty Siemensa.

Umowa szybko pokazała, że po raz kolejny kierownictwo poznańskiego MPK i osoby decydujące o wydatkach Poznania nie zadbały o interesy miasta i jego mieszkańców. Za czternaście pojazdów szynowych, które miał dostarczyć Poznaniowi niemiecki Siemens, zagwarantowano bowiem zapłatę w wysokości 27,5 mln euro. Jak się jednak okazało, nikt z podpisujących dokumenty nie zadbał o zaznaczenie aktualnego wówczas kursu euro, który wynosił 3,64 zł. Tymczasem euro zdrożało i jego cena wynosi około 4,70 zł. I według takiego kursu Poznań musi spłacać dostawę tramwajów. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że po ostatniej podwyżce cen euro miasto będzie musiało zapłacić około 20 mln zł więcej, niż przewidywano w momencie zakupu.
- Ktoś, kto podpisywał tę umowę, powinien odpowiadać za niegospodarność. Czy w MPK nie ma prawników? W samym urzędzie miasta funkcjonuje przecież biuro prawne. Formalnie MPK podlega miastu, dlaczego nikt nie sprawdzał warunków umowy? Po raz kolejny zmarnowano pieniądze poznaniaków - bulwersują się poznańscy samorządowcy. Co więcej, okazało się również, że poznańscy decydenci, zakupując niemieckie, rzekomo supernowoczesne tramwaje, nie zadbali w odpowiedni sposób o sprawdzenie ich jakości technicznej. Dostarczone bowiem niedawno do Poznania tramwaje więcej czasu spędzały w zajezdni na naprawach drobnych usterek niż w trasie.

- Te tramwaje psuły się co chwila. Dyrektor MPK karał maszynistów za wywieszanie karteczki "wagon uszkodzony", polecenie bowiem było, by w przypadku awarii wywiesić napis "jazda próbna". Niektórzy ludzie robili wszystko, by ukryć wysoką awaryjność niemieckich tramwajów. No ale tej ostatniej usterki ukryć się już nie da. Zagraża ona bowiem bezpieczeństwu pasażerów - mówi radny Michał Grześ.

Niedawno okazało się, że w tramwajach typu Combino, które trafiły do Poznania, a wcześniej były sprzedawane do innych europejskich miast: Poczdamu, Freiburga, Düsseldorfu i Bazylei, wystąpiła wada konstrukcyjna - uszkodzenia na łączeniach drzwi i ram okien z częścią dachową. Po raz kolejny okazało się więc, że zarządzający Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji dygnitarze mentalnie tkwią jeszcze głęboko w PRL-u, gdzie określenie "miejskie" było równoznaczne ze słowem "niczyje".


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (1):

oczywiscie

...
~nauczyciel 2004-04-18 06:35:07





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę