Dodawanie komentarza

Do tematu: Będzie co zamykać...

Będzie co zamykać...

Wojciech Wybranowski: ND | 2004-03-30 05:09:02

Zakłady przemysłu mięsnego, które wystąpiły o przyznanie im tzw. okresu przejściowego na spełnienie unijnych, często "księżycowych" norm, będą miały czas do 2007 r. na dostosowanie swoich przedsiębiorstw do wymagań UE. O dwanaście miesięcy krótszy okres przyznano przetwórniom mleka. Dużo z nich może go jednak nie przetrzymać finansowo. Powodem będzie dość specyficzne oznakowanie produktów, promujące de facto żywność produkowaną przez firmy unijne. Po 1 maja każdy wyrób spożywczy będzie opatrzony odpowiednią pieczątką: okrągłą dla krajowych, owalną dla unijnych i kwadratową dla zakładów znajdujących się w okresie przejściowym. Główny lekarz weterynarii przyznał wczoraj oficjalnie, że może być to poważne źródło kłopotów dla wielu firm. Klienci mogą bowiem rezygnować z zakupu produktów z kwadratem. Konsekwencji tego stanu rzeczy nie trudno przewidzieć.

Blisko 20 procent wielkopolskich zakładów przemysłu spożywczego może zostać zamkniętych po akcesji do Unii Europejskiej, jako niespełniających jej wymagań. Nie lepiej jest w przypadku branży mięsnej. W skali całego kraju, tylko według bardzo ostrożnych szacunków, do kategorii C, a więc zakładów mięsnych, które w przypadku niewdrożenia procesów dostosowawczych do norm unijnych będą musiały zostać zamknięte, zaliczono aż 1,8 tys. przedsiębiorstw. Znaczna część z nich uruchomiła już procesy dostosowawcze, ponosząc z tego tytułu duże wydatki. Sytuację lekceważą jednak państwowi urzędnicy, którzy twierdzą, iż "zakłady spisane na straty to margines". Likwidacja przedsiębiorstw to również masowe zwolnienia zatrudnionych i brak środków do życia dla wielu rodzin. O tym jednak urzędnicy zdają się nie pamiętać.
- Jestem lekkim optymistą. Wszystkie ustawy, które będą musiały zacząć obowiązywać po wejściu Polski do Unii Europejskiej, są już przygotowane. Pozostaje kwestia rozporządzeń i aktów wykonawczych do nich - mówił Piotr Kołodziej, główny lekarz weterynarii kraju, biorący udział w zorganizowanej wczoraj w Poznaniu konferencji na temat modernizacji zakładów mięsnych.

Optymizm państwowych urzędników zaskakuje. Wprowadzenie w Polsce często absurdalnych przepisów i rozporządzeń zgodnych z normami unijnymi oznacza likwidację szeregu niewielkich, rodzinnych przedsiębiorstw. W samej Wielkopolsce blisko 40 proc. przedsiębiorstw przemysłu spożywczego zagrożonych jest zamknięciem. Część z nich kosztem olbrzymich nakładów finansowych rozpoczęła proces dostosowawczy do wymogów UE. Mimo to blisko 20 proc. z nich z dniem 1 maja prawdopodobnie zostanie zamkniętych.

Analogiczna sytuacja dotyczy zakładów mięsnych. Dla tych firm, które uzyskały okresy przejściowe, będą one oznaczać ograniczenia w handlu, zmniejszenie rynków zbytu, a co się z tym wiąże, również mniejsze przychody finansowe, które mogą w efekcie nie wystarczyć na pokrycie kosztów wdrażania często "księżycowych" norm. Te, które nie ulegną likwidacji z powodu niespełnienia norm unijnych, mogą upaść z przyczyn finansowych.
- Będzie ciężko. My stosunkowo niedawno rozpoczęliśmy takie przygotowania, bo i tak chcemy handlować tylko na rynku krajowym, do Unii się nie pchamy, ale i tak będzie nam bardzo ciężko. Politycy mówią co innego, lekarze weterynarii mówią co innego, ale nasza przyszłość wygląda bardzo nieciekawie - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Witold Piaścik, właściciel niewielkiego rodzinnego przedsiębiorstwa mięsnego z Rogoźna.
Zakłady przemysłu mięsnego, które wystąpiły o przyznanie okresu przejściowego, będą miały czas do 2007 r. na dostosowanie swoich przedsiębiorstw do wymagań UE.

- Po 1 maja każdy produkt spożywczy będzie miał pieczątkę: okrągłą dla produktów krajowych, owalną dla unijnych i kwadratową dla zakładów znajdujących się w okresie przejściowym. W efekcie wybredny klient może produktów z kwadratem nie kupować - twierdzi dr Lesław Szabłoński, wojewódzki lekarz weterynarii w Poznaniu.

Podobne niebezpieczeństwo dostrzega również główny lekarz weterynarii Piotr Kołodziej, który przyznał publicznie, że niebezpieczeństwo polega na innym oznakowaniu produktu. - Mimo że jakość i cena będą na bardzo podobnym poziomie, klient wybierze produkty z okrągłą pieczęcią, znakiem, że zostały dopuszczone do obrotu na całym świecie. Wtedy produkty z pieczęcią kwadratową będą schodziły gorzej i zaczną się problemy - przyznaje Kołodziej.

Oznacza to, że część firm, które chciałyby rozwijać swoją produkcję nie tylko w kraju, ale także na rynkach unijnych, i w tym celu zaczęły wdrażanie wymogów unijnych, mogą być stopniowo wypychane z rynku, co doprowadzi je do bankructwa.

- Długo się wahaliśmy, czy rozpocząć ten proces dostosowawczy, na wszystko bowiem brakowało pieniędzy. W końcu, by ratować firmę, wziąłem kredyt i rozpocząłem zmiany. Są już osobne pomieszczenia, stosujemy bardzo wysokie normy higieniczne. Co z tego, skoro po 1 maja nasze produkty będą szykanowane i oznaczane inaczej niż francuskie czy niemieckie, a więc będą się sprzedawać gorzej. W tej chwili mam poważne obawy, że spadnie przychód, nie spłacę kredytu, a firma upadnie - mówi rozżalony Janusz K., właściciel jednego z wielkopolskich przedsiębiorstw mięsnych.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę