Gra głupiego - Belka premierem

Nieustające kłótnie, afery, przekręty, czy ogólnie mówiąc szerząca się wszędzie korupcja, nie zachęcają nikogo do szczegółowego śledzenia życia politycznego przedstawicieli narodu.

Brak zainteresowania, obojętność na kolejną ujawnioną aferę i wreszcie nieświadomość społeczna - to główne elementy dające karierowiczom pole do manewru.

Gra jest prosta, prawdopodobieństwo wygranej wręcz 100%. Zmiana partii w zależności od nastrojów społecznych, zmiana poglądów w zależności od poparcia, czy też ciche trzymanie się fotela - to zjawiska będące nadwyżką w polskim systemie władzy. Produktem deficytowym okazuje się pozytywne działanie na rzecz POLSKI - i ot, kolejni politycy przypisują sobie wzrost gospodarczy, poprawę warunków życia - gdyby jednak spytać ich szczegółowo, co mają na myśli, krąg o którym mówią, zawężyłby się do ich własnych rodzin.

Nienormalnością jest fakt, iż na ponad 900 zakładów pracy, które sprywatyzowano przypada ponad tysiąc afer (czyżby przypadki losowe...?), zaś zboczeniem jest nazywanie tego procesu jako korzystny dla Polski.

Na stanowiskach rządowych zasiadają osoby, które dobrze wiedzą co robią - i temu faktowi przeczyć nie można. Gdy SLD zaczęło tracić POparcie, dzięki prawdopodobnemu dofinansowaniu ośrodków badań społecznych (w końcu trzeba być przychylnym partii, która zamawia sondaż o poparciu dla tej samej partii...) jak burza na czoło wysunęła się niema formacja, Platformą zwana. Gdy tonący żaglowiec z czerwoną flagą SLD, popędzany wiatrem polskich POdatków zaczął tonąć, ciepłosłowni Panowie zaopatrzyli się w Titanica - tym razem pobierającego znacznie więcej funduszy. Flaga została ta sama, na kadłubie dopisano SDPL. Naród ludzi w opaskach na oczach właśnie wsiada na statek...

Miłej podróży.