Dodawanie komentarza

Do tematu: 211 na śmierć

211 na śmierć

Artur Kowalski: ND | 2004-03-24 20:18:39

Jeżeli kiedykolwiek pojawiały się głosy, że przekształcenia własnościowe w Polsce realizowane są bez wyraźnej strategii i przypominają raczej chaotyczne działania nastawione głównie na pozyskanie wpływów dla Skarbu Państwa, to w obliczu ostatniego zamieszania wokół prywatyzacji znajdują jak najlepsze potwierdzenie. W ciągu kilku dni rząd, próbując uciszyć niepokoje społeczne i krytyczne głosy opozycji parlamentarnej, zmienił strategię postępowania wobec czołowych polskich firm.

Jednocześnie na prywatyzacyjnej liście w cieniu tych największych przedsiębiorstw pozostaje dwieście zakładów pracy, które muszą być sprzedane, aby zapewnić dochody służące sfinansowaniu polityki prowadzonej przez rząd.
Sprywatyzować 157 przedsiębiorstw czy 211? Lepiej, aby firmy branży naftowej - PKN Orlen i Grupa Lotos, połączyły się czy też działały osobno? A może dystrybutorzy energii z Grupy G-8 powinni zostać sprzedani - jak chciał rząd wbrew uprzednio ustalonej przez siebie strategii dla sektora energetycznego, czy najpierw zrestrukturyzowani, do czego teraz przychyla się minister Skarbu Państwa?
Przyjęta koncepcja wobec przedsiębiorstw z państwowym udziałem będzie pociągać za sobą trwale skutki dla całej naszej gospodarki. Ostatnia debata sejmowa poświęcona prywatyzacji pokazała jednak, że rząd nie zna odpowiedzi na tego typu trudne pytania. Zamiary prywatyzacyjne rządu zmieniają się jak w kalejdoskopie, powodując chaos i brak możliwości realizowania długofalowych strategii rozwoju poszczególnych sektorów gospodarki. Jedynym wyznacznikiem prywatyzacji stają się ustalone w ustawie budżetowej określone przychody ze sprzedaży przedsiębiorstw, które "muszą" zostać zrealizowane. Między innymi z tego też powodu, przedstawiając plany prywatyzacyjne na bieżący rok, minister Skarbu Państwa Zbigniew Kaniewski zapowiedział przyspieszenie procesów prywatyzacyjnych, a listę przedsiębiorstw przeznaczonych w tym roku do sprzedaży powiększono ze 157 do 211 firm. O tym, że polską prywatyzacją rządzi nie określona wcześniej strategia, lecz doraźne potrzeby budżetowe, aktualna sytuacja polityczna i naciski różnych grup interesów, świadczy chociażby łatwość, z jaką rząd jest gotowy zmieniać plany prywatyzacyjne.

Już jedenaście dni po ogłoszeniu ekspansywnego programu prywatyzacji mogliśmy poznać podczas sejmowej debaty prywatyzacyjnej nieco inną wizję prywatyzacji. Nagle okazało się, że mimo wcześniejszych deklaracji ministra Skarbu Państwa nie będzie połączenia firm z branży naftowej - PKN Orlen i Grupy Lotos. Jednocześnie usłyszeliśmy, że oferta złożona na zakup dystrybutorów energii z Grupy G-8, których sprzedaż miała zapewnić istotną część tegorocznych wpływów prywatyzacyjnych, okazuje się niewystarczająco satysfakcjonująca. Jakby mało było tych nowości, szef resortu skarbu zapowiedział powstanie Narodowej Grupy Finansowej złożonej z czołowych polskich firm w swoich branżach - ubezpieczyciela PZU i banku PKO BP. Tą ostatnią zapowiedzią minister Kaniewski wywołał wręcz aplauz wśród części ugrupowań politycznej opozycji, które być może nie zdają sobie nawet sprawy z faktycznej możliwości zrealizowania tego pomysłu. Ale zapewne o taki właśnie skutek ministrowi chodziło. Nie bez znaczenia dla ewentualnego tworzenia Narodowej Grupy Finansowej pozostaje fakt, że obecnie znaczne udziały w polskim ubezpieczycielu posiada holenderski koncern Eureko. Można sobie tylko wyobrazić, że samo nakłonienie Holendrów do wyjścia z inwestycji w PZU będzie kosztowało miliardy złotych.

Co prawda większościowy pakiet akcji PZU nadal pozostaje w rękach Skarbu Państwa, tak więc przynajmniej teoretycznie PZU musiałby realizować koncepcje swojego właściciela. Jednakże ciągle nierozstrzygnięty pozostaje spór pomiędzy holenderską firmą a Skarbem Państwa, który zobowiązał się do oddania Eureko kontroli nad polskim ubezpieczycielem. Sytuacja jest więc patowa, a rozwiąże ją najprawdopodobniej dopiero międzynarodowy sąd arbitrażowy.

Abstrahując od kwestii zasadności powyższych pomysłów, trzeba wyraźnie zaznaczyć, iż powstanie tych nowych koncepcji było spowodowane pozamerytorycznymi przyczynami, a mianowicie strachem przed krytyczną oceną opinii publicznej, chęcią uciszenia opozycji politycznej i uspokojenia w ten sposób narastającej krytyki poczynań rządu.

Jednoznacznie dowodzi to, że realizowane przekształcenia własnościowe nie są efektem dokładnie przygotowanego planu zmierzającego do wzmocnienia konkurencyjności polskiej gospodarki z zachowaniem interesu Skarbu Państwa, lecz jest zbiorem wymyślonych "z marszu" koncepcji uzależnionych od bieżącej sytuacji. Mówienie w tym kontekście o jakiejkolwiek strategii prywatyzacyjnej jest więc kompletnym nonsensem.

To tylko dzięki podniesionej wrzawie wokół prywatyzacji rząd spuścił trochę z tonu, chcąc przynajmniej w części uchronić się przed całkowitym spadkiem poparcia ze strony obywateli. Powstrzymanie prywatyzacji G-8 czy obiecanki utworzenia Narodowej Grupy Finansowej to te jaskrawe przypadki, które miały pokazać opinii publicznej, że rząd "dba" o interesy Skarbu Państwa, odrzucając niekorzystną ofertę prywatyzacyjną, i zarazem "troszczy się" o interes narodowy, chcąc zachować w polskich rękach przynajmniej część polskiego rynku finansowego. Tak naprawdę to jest jednak gra, by zyskać czas. Problem G-8 zostanie jedynie odłożony w czasie, a prędzej czy później spółki wchodzące w skład Grupy po procesie restrukturyzacji zostaną i tak sprzedane, natomiast kwestia utworzenia Narodowej Grupy Finansowej ze względu na tzw. obiektywne czynniki (np. kłopoty z porozumieniem się z udziałowcami PZU) pozostanie prawdopodobnie jedynie na papierze.


Jaka prywatyzacja?

W kontekście tych powyższych najbardziej spektakularnych decyzji i obietnic ministra Skarbu Państwa nie zapominajmy o 200 przedsiębiorstwach znajdujących się na przedstawionej obok liście. One jeszcze w tym roku zostaną sprzedane i możemy być pewni - obserwując te ostatnie ruchy rządu w dziedzinie prywatyzacji, które sprawiają, że w ciągu kilku dni zmienia się strategia wobec największych polskich przedsiębiorstw - że wobec tych mniejszych firm tym bardziej strategii żadnej nie ma. Na prywatyzacyjnej liście znalazły się one automatycznie jako te, które są gotowe do sprzedaży i mogą stanowić źródło dochodów dla Skarbu Państwa.
Znamienne, że w całym tym szumie wokół prywatyzacji umyka gdzieś kwestia planowanych wpływów ze sprzedaży firm z udziałem Skarbu Państwa. Wstrzymanie prywatyzacji G-8 oznacza, że planowane wpływy mogłyby zostać istotnie naruszone. Na odpowiedź, w jaki sposób rząd planuje uzupełnić dochody, nie musieliśmy jednak długo czekać. Oto przed paroma dniami dowiedzieliśmy się, że prawdopodobna jest sprzedaż pozostałych w gestii Skarbu Państwa udziałów w KGHM Polska Miedź.
Przeglądając załączoną obok listę przedsiębiorstw przeznaczonych do prywatyzacji, zauważymy, że znajdują się na niej firmy z różnych branż mające decydujące znaczenie dla lokalnych rynków pracy. Czy jednak po ich prywatyzacji, a de facto sprzedaży zagranicznym inwestorom, miejsca pracy zostaną zachowane? Nieodosobnione są bowiem przypadki przenoszenia przez nowego właściciela produkcji w inne miejsce czy nawet likwidacji całego zakładu. Dla nabywcy przedsiębiorstwa dużo większe znaczenie ma rynek będący pod władaniem danej firmy niż sam jej fizyczny majątek. Gdy ma się zapewniony rynek zbytu, sprawa miejsca produkcji sprzedawanej energii, produktów spożywczych czy leków ma dużo mniejsze znaczenie. Brak spójnej koncepcji prywatyzacyjnej spowoduje, że już wkrótce po zakończeniu przekształceń własnościowych zostaniemy przede wszystkim rynkiem konsumentów, bez własności i z długami do spłacenia, co jest raczej wyrazem polityki spalonej ziemi.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (1):

Odsunąć tych fagasów czym prędzej od -

...
~go 2004-03-27 04:57:00





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę