Dodawanie komentarza

Do tematu: Zamach od środka

Zamach od środka

[url]http://www.tygodniksolidarnosc.com[.]Tygodnik Solidarność[/url] - Krzysztof Świątek/r.l. | 2008-05-08 15:52:58

Dyrekcja Poczty Polskiej sukcesywnie pozbywa się pracowników potrzebnych przy sortowaniu i załadunku przesyłek, a mnoży stanowiska kierownicze. Nie rozwija też usług kurierskich, na których duże pieniądze zarabiają operatorzy w całej Europie. - Rodzi się podejrzenie o działanie na rzecz prywatnej konkurencji - stawia sprawę ostro Bogumił Nowicki, szef organizacji Solidarności w przedsiębiorstwie.

W Poczcie Polskiej nie dojdzie jednak do zaplanowanego na 5 maja strajku generalnego. Solidarność, która już w styczniu weszła w spór zbiorowy z dyrekcją, walczy o 700 zł brutto podwyżki ze skutkiem od 1 stycznia 2008 roku. Na to nie chce się zgodzić szef firmy Andrzej Polakowski. Rozmowy 29 kwietnia znowu skończyły się fiaskiem. Strajku 5 maja nie będzie, bo zawiodły inne związki zawodowe, które nie poparły w tej sprawie Solidarności. Ale brak podwyżek to tylko jeden z wielu punktów zapalnych. I to wcale nie najważniejszy.

Zapaść Poczty

Pracownicy zrzeszeni w "S" mają poważne pretensje do kolejnych rządów oraz dyrektorów generalnych od 2005 roku. Zarzucają im torpedowanie planów rozwoju narodowego operatora pocztowego.
- W latach 2005-2008 doszło do zapaści firmy - oskarża Nowicki. - Od czasów rządu Marka Belki zaczęto sprowadzać rozmaitych "ekspertów pocztowych", którzy przeprowadzali operacje wewnętrznego rozkładania Poczty pod hasłem "restrukturyzacji". Stworzono dziesiątki stanowisk dyrektorskich, oczywiście bardzo dobrze opłacanych, prawem kaduka zmieniono statut firmy i drogą przedziwnych zabiegów doprowadzono do sytuacji, w której nie obowiązuje układ zbiorowy pracy.
Forsowanie komercjalizacji narodowego operatora to próba sprzedaży jednego z ostatnich rodowych sreber skarbu państwa.
- W ostatnich latach spadła jakość świadczonych przez Pocztę usług i Polacy nie są dziś z niej zadowoleni, szczególnie, gdy muszą czekać w ogromnych kolejkach w urzędach albo na listy polecone, które nie dochodzą w terminie. Rząd chce wmówić wszystkim, że remedium na wszelkie problemy jest komercjalizacja. A okazuje się, że można w Europie liberalizować rynek bez prywatyzacji narodowych operatorów - podkreśla szef pocztowej "S".
W UE pełną prywatyzację poczty przeprowadzono tylko w Holandii. W tym kraju państwo wyzbyło się wszelkich udziałów. W ten etap mają wejść także Niemcy. Mniejszościowych akcjonariuszy u swoich operatorów narodowych dopuściły Belgia, Dania, Austria i Malta. W pozostałych 19 państwach członkowskich nie zaczął się żaden etap prywatyzacji poczty.

Bez powtórki z TP SA

Pracownicy patrzą w przyszłość z niepokojem. Mówi się, że Pocztę chętnie kupiłby DHL, którego właścicielem w 100 proc. jest Deutsche Post.
- Z ogromną niechęcią podchodzimy do ewentualnej prywatyzacji z udziałem inwestora strategicznego. Znamienny jest dla nas przypadek France Telecom, która przejęła Telekomunikację Polską - przestrzega Sławomir Redmer, szef OPZZ w Poczcie Polskiej. - Tam z 69 tys. pracowników pozostało 25 tysięcy, spadła jakość świadczonych usług i potencjał technologiczny firmy. Obawiamy się powtórki.
Słowa o zapaści narodowego operatora nie wydają się przesadą, gdy prześledzi się działania decydentów przedsiębiorstwa w ostatnich trzech latach.
- Pierwszym niepokojącym symptomem było dezorganizowanie pracy tzw. węzłów - to hale, do których zwozi się ładunki i przesyłki; tam są sortowane i pakowane do samochodów. Zaczęto ograniczać w nich zatrudnienie, przez co spadała wydajność. Kierownictwo nie przyjmowało wyników kontroli, jakie przeprowadzało UKE. Brakowało ludzi do sortowania i rozdzielania przesyłek, wprowadzania danych do systemu informatycznego - mówi jeden z długoletnich i wysoko postawionych pracowników Poczty, który prosi o zachowanie anonimowości.
Od funkcjonowania węzłów, których jest w całym kraju kilkanaście, zależy jakość świadczonych usług, m.in. terminowość doręczania przesyłek. Notabene DHL już buduje swoje węzły obok Poczty.
- Pod hasłem tworzenia jednej ze struktur - Centrum Usług Pocztowych firma była wyniszczana. Grupa decydentów miała pensje wywindowane do granic możliwości. Stworzono masę niepotrzebnych stanowisk, bo tam zarządzający zarządzał zarządzającym - stwierdza mój informator.
Potwierdza to Bogumił Nowicki. Jego zdaniem, mimo tego, że w miejsce CUP-u powołano niedawno Centrum Poczty, wiele negatywnych zjawisk utrwaliło się: - Węzły utworzono bez kluczowych dla ich kontroli i zarządzania instrumentów. Powstał układ mętnej wody, przez którą można wiele rzeczy przepuścić. To powoduje m.in., że jest duży obrót w sieci pocztowej, ale dochód niewielki. Usługi sprzedaje się bardzo tanio, wręcz po kosztach - wskazuje.
Poprawić sytuację Poczty mogło rozwinięcie usług kurierskich, które za dyrektora Bartkowiaka przeniesiono z CUP-u do działu transportu.
- Ten krok przyniósł dobre rezultaty. Rynek dostrzegł, że Poczta ma usługi kurierskie, pojawiło się sporo klientów. Poczta, mająca największą sieć w kraju zaczęła stanowić bezpośrednie zagrożenie dla wszystkich działających na rynku firm, mogła konkurencję zdominować - ocenia szef pocztowej "S". - Z nieznanych przyczyn dyrektor Polakowski podjął decyzję, by rozwijającą się usługę przekazać z powrotem do CUP. Stało się to przy sprzeciwie związków zawodowych i wbrew jakiejkolwiek logice. To ewidentne działanie na szkodę firmy.

Kto gra z konkurencją?

Wedle danych dyrekcji Pocztex (czyli świadczone przez Pocztę usługi kurierskie), nigdy nie przekroczył nawet 4-proc. udziału w rynku. Wciąż jego wyniki wahają się w granicach 2-3 proc.
- Dyrekcja chce intensywnie rozwijać Pocztex. Zdobył on już wiele nagród - chwali jednak sukcesy firmy rzecznik Poczty Radosław Kazimierski.
Tymczasem ten rynek rozwija się bardzo dynamicznie.
- Wszyscy operatorzy narodowi krajów europejskich robią kokosy na usługach kurierskich. A Poczta stoi z boku i nie korzysta z dobrodziejstw, które stwarza rynek - zauważa Bogumił Nowicki. - Dyrekcja powinna stworzyć osobny dział zajmujący się usługami kurierskimi. Jeśli tego nie robi to powstaje poważna wątpliwość: czy aby w przedsiębiorstwie nie ma osób, które działają na rzecz konkurencji?
O tym przekonany jest mój informator: - Nie ma lepszego sposobu na zniszczenie Poczty Polskiej niż wprowadzenie swoich ludzi do firmy i za jej pieniądze działanie na rzecz podmiotów prywatnych. W grupie zarządzającej są inteligentni menedżerowie i nie można powiedzieć, że ich działania są nieprzemyślane, przypadkowe czy chaotyczne. One są planowe i przynoszą rezultaty - negatywne dla Poczty, pozytywne dla konkurencji.
Nie trzeba kończyć zarządzania, by wpaść na pomysł, jak zarabiać poważne pieniądze na usługach kurierskich.
- Wystarczy podnieść opłatę za wysłanie paczki nawet o 100 proc., a i tak cena naszej usługi kurierskiej będzie o 100 proc. tańsza niż najtańsza na rynku - podsuwa jedno z rozwiązań Bogumił Nowicki. - Jeżeli dyrektor Polakowski mówi dziś, że nie ma pieniędzy na oczekiwane podwyżki, to powinien przyjrzeć się niegospodarności z ostatnich kilku lat.
Obawy pracowników Poczty wobec prywatyzacji wydają się uzasadnione.
- Zawsze z przedsiębiorstwa, które idzie na sprzedaż, różni gracze próbują wyciągać tłustsze kąski - mówi szef pocztowej "S". - Olbrzymie i silne jest np. lobby transportowe, a przejęcie takiej sieci, jaką ma Poczta, to olbrzymi bonus. Warto pamiętać, że w firmie są osoby, które dysponują całą siecią klientów i mogą nią handlować.

Ministerstwo śpi

Nawet jeśli w najbliższej przyszłości nie dojdzie do prywatyzacji Poczty to problemem jest zapewnienie równych zasad funkcjonowania dla wszystkich firm na rynku. Chodzi o to, że zgodnie z dyrektywami UE wszyscy Polacy muszą mieć zapewniony dostęp do stosunkowo tanich usług pocztowych, niezależnie od tego czy mieszkają w Krakowie czy na mazurskiej wiosce. Problem w tym, że firmy prywatne koncentrują się na dużych miastach, bo tu zarabia się największe pieniądze, a Poczta musi obsługiwać miasteczka oraz wioski i często do tego dopłacać. Inaczej jest np. w Finlandii, gdzie, aby zostać operatorem pocztowym, trzeba świadczyć usługi na terenie całego kraju, a nie tylko w dużych miastach. Mówił o tym w "TS" Rolf Büttner, szef sektora pocztowo-logistycznego związku UNI (nr 10 z 7 marca 2008).
- Poczta Polska jest jedynym przedsiębiorstwem mogącym świadczyć usługę powszechną, bo jako jedyna pokrywa obszar całego kraju. Stąd jej pozycja jest niezagrożona - stwierdził podczas zorganizowanej przez Fundację Friedricha Eberta konferencji o "Reformie polskich usług pocztowych w ramach dyrektyw unijnych" wiceminister infrastruktury Maciej Jankowski.
Ta wypowiedź świadczy o braku wiedzy na temat funkcjonowania rynku pocztowego. Resort powinien przygotować ustawę, która zobowiąże firmy prywatne do obsługiwania całego kraju. Dlaczego to Poczta ma być poszkodowana?
Problemem jest także to, że jak pokazują doświadczenia innych państw firmy prywatne niszczą narodowych operatorów, stosując dumping płacowy.
- Konkurencja tworzy miejsca pracy dużo gorzej opłacane - przekonywała Johanna Skuk z UNI Post&Logistics. - Obawiamy się, że sektor pocztowy stanie się obszarem niskich wynagrodzeń. W Austrii liberalizacja spowodowała likwidację 1000 urzędów pocztowych i redukcję etatów.
UNI zamierza walczyć o równe warunki gry.
- Nie może być tak, że ubogie rejony będą obsługiwane przez narodowych operatorów, a najbardziej lukratywne przez firmy prywatne - podkreślała Skuk.
Dobrze byłoby, gdyby ten problem dostrzegło także ministerstwo infrastruktury. I przeanalizowało funkcjonowanie Poczty w ostatnich latach wyciągając wnioski personalne.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (3):

Pytania do Słońca Peru i

...
~Black Hawk 2008-05-17 08:48:22


Coś za coś

...
~obiektyw 2008-05-09 16:42:31


Do związkowców-

...
~zyta 2008-05-09 13:52:59





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę