Zabiją Cię nawet na drodze...
SuperExpress: Piotr Baran | 2004-03-15 20:43:56
SuperExpress
BOR spowodował groźny wypadek. Tym razem obywatele przeżyli karambol pod Bochnią. Ciężarna kobieta - w szpitalu
Terenowy, czarny samochód pędził środkiem drogi pod Bochnią, prowadząc kolumnę samochodów z posłami i senatorami lewicy. Delegaci spieszyli się do Tarnowa na spotkanie z premierem Millerem. Premier poleciał śmigłowcem.
Rządowe samochody tuż po godz. 9 ruszyły z Krakowa. Policjanci torowali im drogę, kierując samochody na pobocza, tak by oficjele i ochroniarze BOR-u mogli mknąć środkiem drogi.
Pędził z góry
Po 35 kilometrach, tuż za Łapczycą, samochody wjechały na obwodnicę Bochni. Szeroka droga prowadzi prosto, lekko w dół. Ruch był niewielki, kilka samochodów jechało w obie strony. Bus z przyczepą wiozący 17 polskich turystów z Włoch w stronę Tarnowa zatrzymał się na poboczu, żeby przepuścić rządową kolumnę...
- Nagle zobaczyłem pędzący z góry terenowy samochód. Chwilę potem zahaczył o naszą przyczepkę - opowiada Wiesław Sobczyk (36 l.), kierowca busa.
Dziękują, że ocaleli
Samochód BOR-u wpadł na przeciwny pas. A tam uderzył w jadące z przeciwnej strony renault.
- Nic nie pamiętam. Tylko uderzenie. Bogu dziękujemy, że żyjemy - mówi nam Marcin S., którego renault kombi został staranowany przez rządowe bmw. U boku Marcina siedziała żona Beata (28 l.) w piątym miesiącu ciąży. Z tyłu na foteliku bawiła się 4-letnia Paulinka, córka państwa S.
- Nic mi nie jest - uśmiechała się dziewczynka godzinę po zderzeniu, biegając po korytarzu bocheńskiego szpitala. W tym czasie jej mama przechodziła badania. - Zostanie na obserwację. Na szczęście jej i płodowi nic nie grozi - uspokajał Jan Klasa, ordynator oddziału ginekologii i położnictwa.
Wypadek wyglądał groźnie.
Połamane SLD
- Bmw dosłownie leżało na renault. Myśleliśmy, że pasażerowie nie żyją. Na szczęście było inaczej, byli nawet przytomni - mówił przejęty Krzysztof Kokoszka, szef strażaków z Bochni.
Nic nie stało się kierowcy bmw, który wyszedł z kabiny o własnych siłach.
Jak na ironię, najbardziej ucierpieli oficjele, którzy jechali w busie za bmw. Poseł SLD Kazimierz Chrzanowski ma złamaną rękę.
- Przeglądaliśmy gazety. Nie wiem, co się stało. Jechaliśmy szybko - przyznał nam Chrzanowski.
W kolumnie nie było samego premiera, choć według wcześniejszych ustaleń miał się tam znajdować. Poleciał do Tarnowa helikopterem, bo w ostatniej chwili zmieniły się plany i był spóźniony.
Mikrosłuchawka
