Dodawanie komentarza

Do tematu: Po wyborach... wybory?

Po wyborach... wybory?

[url]http://tygodniksolidarnosc.com[.]Tygodnik Solidarność[/url] - Łukasz Perzyna | 2007-11-02 03:03:35

Prace nad budowaniem rządu przebiegają sprawnie. Ale perspektywa kolejnych wyborów - prezydenckich - może sprawić, że nie przetrwa on czterech lat.

Jednoznaczny werdykt wyborców z 21 października stwarza zwycięzcom komfortową sytuację. Największy w historii demokratycznego sejmu klub Platformy Obywatelskiej liczy 209 posłów, co w realnej sejmowej arytmetyce oznacza pogranicze większości.

Korporacja zamiast ideologii

Platforma - po wycofaniu się Jana Rokity i Pawła Śpiewaka z kandydowania - bardziej przypomina korporację czy holding medialno-marketingowy niż zainteresowaną ideologią partię polityczną. Formuje większościowy gabinet wspólnie z PSL, ale awaryjnie może szukać sojuszników wśród niezadowolonych z wyniku PiS konserwatywnych posłów tej partii oraz w nieeseldowskiej części LiD (14 posłów wywodzących się z SdPl oraz dawnej Unii Wolności). Za to nie może sobie pozwolić na sojusz z całym LiD. Zwycięzcy wystawiliby się natychmiast na zarzuty ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Z PO odeszliby konserwatywni posłowie: trudno wyobrazić sobie Jarosława Gowina w koalicji z Anitą Błochowiak. Wyborcy, głosujący na Platformę jako partię zmiany, odwrócą się od niej natychmiast, gdyby zawarła koalicję z reprezentacją nomenklaturowego establishmentu. Donald Tusk, który w kampanii wykazał się lepszą od rywali umiejętnością odczytywania sondaży, wie o tym doskonale.
W tej sytuacji PO wybiera rozwiązanie pragmatyczne. Alians z PSL - biegłym w parlamentarnych procedurach i cieszącym się opinią partii spokoju - niesie za sobą konieczność porzucenia eksperymentów. Marek Sawicki zapowiedział, że ludowcy nie przystaną na podatek liniowy. Wraz z krachem Samoobrony stali się znów po 6 latach głównym reprezentantem wsi. Zyskali komfort, że są najwygodniejszym dla PO sojusznikiem.

- Platformy nie organizuje jedna idea ani zasada. Dlatego w rolnictwie jest w stanie poprzeć protekcjonizm, gdzie indziej rozwiązania liberalne - zauważa prof. Paweł Śpiewak. - To koncepcja świadomie przyjęta przez Donalda Tuska, uznającego, że najważniejsze, żeby wyborcy nas doceniali, a pozostałe kwestie znajdują się na dalszym planie. Liczy się sprawność menedżerska.

Cała pula na prawicy

Po raz pierwszy w sześcioletniej historii PiS nie ma konkurenta na prawicy. Wobec wyraźnego zwycięstwa PO tracą sens plany powoływania partii przez Kazimierza Marcinkiewicza i Jana Rokitę. Jarosławowi Kaczyńskiemu pozostaje powtórzyć historyczny manewr węgierskiego premiera Victora Orbana, który po przegranych wyborach przeprowadził partię - w komplecie - do twardej opozycji. Wymaga to uśmierzenia potencjalnej frondy konserwatystów oraz złagodzenia wewnętrznych rozliczeń, przejawiających się w wymianie oskarżeń między Adamem Bielanem a Jackiem Kurskim.
- Potrzeba otwarcia na środowiska konserwatywne, narodowe czy nawet radykalne, podobnego, jakie zademonstrował na Węgrzech Orban - nie ma wątpliwości politolog Krzysztof Kawęcki. - Bez tego o sukces będzie trudno. Nie wystarczy być przeciw Platformie.

Prezydencka alternatywa

Okrętem flagowym dla niezadowolonych z rządów PO stanie się Lech Kaczyński. Z prawem inicjatywy ustawodawczej, odmienną od rządzących koncepcją polityki zagranicznej i historycznej oraz rolą patrona dialogu społecznego ugruntuje swoją pozycję. Jego roli nie wyczerpie konieczność przełamywania prezydenckiego weta przez nową władzę, zwłaszcza że technokratyczny rząd Tuska z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem będzie raczej administrować niż produkować pakiety ustaw, a budżetu - przesądzającego o trwałości sejmu - prezydent zawetować nie może.

Jeśli pominąć eurowybory (przed trzema laty poszło do nich 20 proc. uprawnionych) - najbliższym głosowaniem powszechnym są wybory prezydenckie w 2010 r. Ich perspektywa określi plany polityków. Jarosław Kaczyński deklarujący opozycję twardą, ale nie na zasadzie "im gorzej, tym lepiej", zmuszony będzie działać tak, by nie zaszkodzić prezydenckim szansom brata, który nie wygra kolejnych wyborów wyłącznie dzięki głosom elektoratu PiS. Musi przyciągać niezdecydowanych czy deklarujących awersję do polityki, którym teraz zwycięstwo zawdzięcza Platforma.

Donald Tusk, przyjmując rolę premiera, nie ogłosił, że rezygnuje z marzenia o prezydenturze. Do myśli o niej przywiązany jest bardziej niż do obecnej funkcji. W 2005 r. we własnej partii zarzucano mu nawet, że przegrał kampanię parlamentarną, skupiony na prezydenckiej. Jeśli za trzy lata podejmie próbę odbicia z rąk Lecha Kaczyńskiego pałacu przy Krakowskim Przedmieściu - z premierostwa zmuszony będzie ustąpić. Dla Tadeusza Mazowieckiego, którego rząd na starcie legitymował się 85 proc. poparcia, próba ubiegania się o prezydenturę z fotela premiera skończyła się sromotną porażką nie tylko z Lechem Wałęsą, ale i Stanisławem Tymińskim. Historyk Tusk musi o tym pamiętać. Koalicjanci zbuntują się już wówczas, gdy idąc do kampanii spróbuje przekazać premierostwo któremuś z kolegów partyjnych.

Start kolejnego - prezydenckiego - wyścigu może oznaczać dla polskiej polityki kolejne trzęsienie ziemi i sprawić, że formowany teraz rząd nie będzie pracować przez cztery lata, a sejm okaże się kolejnym, który nie dokończy kadencji.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (21):

Doradca honorowy premiera

...
~Jarek 2007-11-16 08:39:54


Ten parasol za to zdjęcie

...
~krys 2007-11-03 15:58:09


Populiści nie reprezentowani

...
~kPQPpTvZbRal 2007-11-02 22:17:13


Tak działa rodzina Schetyny.

...
~Pharme766 2007-11-02 16:22:37


PiS - wypad! [5]

...
~dami 2007-11-02 15:16:41


Rząd przetrwa 4 lata [7]

...
~Pharma805 2007-11-02 10:49:15





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę