Dodawanie komentarza

Do tematu: Mafia węglowa ukradła 50 mld złotych

Mafia węglowa ukradła 50 mld złotych

r.k., dziennik/r.k. | 2007-04-27 00:47:43

50 mld to całkiem duża kwota. Przy dziurze budżetowej, o której rok po roku krzyczą środki masowego przekazu, mało istotna, wręcz niezauważalna. Mniej widoczna jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że ktoś ją ukradł. Taką bowiem kwotę wyrwała z rąk Polaków mafia węglowa.

O szczegółowe wyliczenia nikt się nawet nie kusi. Bo śledztwo trwa, a przekręty w branży węglowej wciąż dla wielu śledczych są wielką niewiadomą. Tym bardziej, że z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji ktoś od co najmniej roku cichaczem wyprowadza dokumenty opisujące działanie tej gangsterskiej ośmiornicy. Ludwik Dorn już w 2006 r. polecił wszcząć śledztwo, kto jest wtyczką mafii w resorcie. Śledztwo jest, ale winnych wciąż nie ma...

Jedno jest pewne - mafia węglowa działa od wielu lat i zorganizowana jest perfekcyjnie. Zaczęto o niej głośno mówić w 2003 roku. "Rzeczpospolita" ujawniła wtedy, że Janusz Ocipka, dyrektor gabinetu politycznego ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Janika, miał udziały m.in. w Przedsiębiorstwie Organizacji Zaopatrzenia i Zbytu Agrokompleks, spółce handlującej węglem, która nie płaciła kopalniom.

W jednej z firm z nią powiązanych "Ciech-Bud", w radzie nadzorczej zasiadał Krzysztof Janik. Po tym artykule poseł PiS Jerzy Polaczek złożył w prokuraturze okręgowej w Katowicach doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jesienią 2003 r. ruszyło śledztwo, ale już wiosną następnego roku zostało umorzone. Bo... nie dopatrzono się dowodów.

Sprawa przyschła, ale nie na długo. Śledztwo ruszyło z kopyta na początku 2005 roku. Najpierw za korupcję za kraty trafili dwaj biznesmeni, którzy dawali łapówki w zamian za pomoc w nielegalnych interesach urzędnikom handlującej węglem państwowej spółki. Jeden z nich był samorządowcem na Śląsku i działaczem SLD. Drugi - "tylko" jego wspólnikiem.

Co robili? Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego - ich firma "Funa" pośredniczyła w dostawach węgla dla energetyki, czyli ogromnych ilości. Towar odbierała wprost z kopalni i sprzedawała głównie elektrowniom. Ale po drodze fałszowano dokumenty, zawyżając w nich wartość opału i jego rodzaj. Czyli - biznesmeni kupowali najgorszy węgiel za przysłowiowe grosze, a potem nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w dokumentach zamieniał się on na surowiec najwyższej klasy, o wiele droższy.

Dlaczego elektrownie nie poskarżyły się na nieuczciwego dostawcę? Dlaczego nie odkryły przekrętu? Bo interes wszystkim się opłacał. Spółka zawyżała cenę węgla tak, by nadal była najniższa na rynku. I tak jej się to opłacało, bo za sowite łapówki kupowała go najtaniej jak się dało. Elektrownia tańszego dostawcy nie była w stanie znaleźć. Szacuje się, że "Funa" w ten sposób bez trudu zarobiła około miliona złotych. Około w tym przypadku oznacza, ze mogło być zysku o wiele więcej.

Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej. Takich firm jest mnóstwo w całym kraju, podobnie jak skorumpowanych urzędników, bez których cały przekręt by się nie udał. Przez lata w kolejnych kopalniach funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policjanci rozbijają co najmniej kilkunastoosobowe gangi podrabiające tzw. klasówki, czyli dokumenty o kwalifikacji węgla określające jego rodzaj, a co za tym idzie - cenę.

I dziwić się, że Polska nie ma pieniędzy na rozwój, łupiąc obywateli jednymi z najwyższych obciążeń podatkowych na świecie...


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (7):

To wszystko nie musi być takie

...
~karolinka 2008-05-18 15:59:57


dopuscic LPR do MSWiA !!!! [1]

...
~Dibok 2007-04-27 02:29:19


Rząd musi się wyżywić

...
~obiektyw 2007-04-27 01:21:13





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę