Dodawanie komentarza

Do tematu: Kary za zapasy

Kary za zapasy

Jędrzej Bielecki, Edmund Szot: Rzeczpospolita | 2004-03-03 19:03:49

Załamanie eksportu polskiej żywności do Unii, bankructwo tysięcy przedsiębiorstw spożywczych, wielomilionowe koszty dla budżetu i zwyżka cen żywności w naszym kraju - takie mogą być konsekwencje forsowanego przez Komisję Europejską mechanizmu zapobiegania spekulacyjnemu gromadzeniu zapasów żywności w Polsce przed 1 maja.

Interwencje premiera, ministra rolnictwa i wysokich rangą polskich urzędników w stolicach "15" do tej pory nie skłoniły Brukseli do zmiany stanowiska. Jej zdaniem kontroli trzeba poddać sprzedaż i handel 203 podstawowymi produktami żywnościowymi. Komisja wskazuje, że po 1 maja ceny wielu z nich zasadniczo wzrosną w stosunku do dziś obowiązujących w Polsce. To zaś - zdaniem Komisji - pokusa dla spekulantów, aby gromadzić dziś zapasy i upłynnić je po uzyskaniu członkostwa.

Podczas ostatniego poszerzenia Unii o Szwecję, Finlandię i Austrię mechanizmem kontrolnym objęto, poza cukrem, tylko kilka produktów z importu, wobec których Wspólnota stosuje wyraźnie wyższe cła (ryż, oliwa). Bruksela ustaliła także, że ci, którzy będą mieli wyższe zapasy, zapłacą karę odpowiadającą różnicy między dotychczasowymi a nowymi stawkami celnymi.

Wobec Polski mechanizm kontrolny jest niepomiernie bardziej surowy. Obejmuje nie tylko produkty z importu, ale i wołowinę, wszystkie zboża, produkty mleczarskie, nawet pieczarki. Wielomiesięczne starania polskich władz o zredukowanie listy przyniosły odwrotny efekt. Bruksela myśli o dołączeniu do listy także drobiu, którego eksport do krajów "15" szybko ostatnio się rozwijał (tegoroczny kontyngent preferencyjny został wyczerpany już 8 stycznia). KE zgodziła się skreślić z listy produktów objętych mechanizmem kontrolnym parę pozycji, np. margarynę, której produkcja i sprzedaż jest zdominowana w Polsce przez zachodnie koncerny.

Hamowanie eksportu

W wyniku zawartych dwa lata temu porozumień o częściowej liberalizacji handlu artykułami rolno-spożywczymi (tzw. podwójne zero) polski eksport żywności do UE wzrósł w ciągu 11 pierwszych miesięcy 2003 roku (ostatnie dostępne dane) aż o 42 proc. w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku. W tym czasie unijni producenci znacznie mniej skorzystali z liberalizacji: ich sprzedaż do Polski wzrosła zaledwie o 8,5 proc. Dzięki temu, po raz pierwszy od kilkunastu lat, nasz kraj odnotował nadwyżkę w handlu rolnym z UE.

Obawy polskich eksporterów, że może tu chodzić o wyhamowanie ich ekspansji na unijnych rynkach, są tym większe, iż Bruksela forsuje znacznie wyższe, niż to było przy poprzednim poszerzeniu Unii, kary za nadmierne zapasy. Mają one odpowiadać różnicy nie między stosowanymi faktycznie przez UE i Polskę cłami, ale opłatami, jakie Wspólnota powinna pobierać od krajów, które są objęte klauzulą najwyższego uprzywilejowania (ogromna większość państw ma dalej idące preferencje). W konsekwencji karne opłaty mogą sięgnąć 100 i więcej procent wartości danego produktu. W przypadku mleka jest to nawet więcej: 167 euro/100 kg.

Jednorazowej karze podlegaliby wszyscy, których zapasy w ciągu 3 pierwszych lat po przystąpieniu do Unii zwiększą się o więcej niż 10 proc. Komisja chce przy tym wymusić na polskich władzach wprowadzenie skomplikowanego mechanizmu kontroli, który obejmowałby m.in. tych, którzy mają więcej niż 5 ton mleka, 3 tony czosnku, 100 ton pszenicy, 5 ton ryżu, 50 ton wołowiny czy 3 tony pieczarek.

"Najbardziej irytujące są warunki stawiane przez Brukselę w handlu cukrem. Mechanizm kontrolny miałby objąć wszystkie produkty spożywcze, które zawierają więcej niż 10 proc. cukru. Rząd miałby podać informacje o sprzedaży tego typu towarów przez ostatnie 3 lata" - denerwuje się minister Jerzy Plewa.

"Nawet dyrektor hipermarketu nie jest w stanie ustalić w danym momencie, jak dużo ma na półkach produktów zawierających cukier. Co dopiero z całym krajem, i to kilka lat wstecz" - przyznają polscy eksperci. Obawiają się, że jeśli rząd nie przedstawi właściwych danych, KE może nawet po kilku latach nałożyć na budżet wysokie kary. Firmy ze Szwecji i Austrii do tej pory procesują się w tej sprawie w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, choć w Unii są już 9 lat.

Nie jest jasne, jak właściciele zapasów, np. gum do żucia czy ciastek, mieliby pozbyć się nadmiernych zapasów cukru, zawartego w ich produktach. Jeden z pomysłów to zakup przez nich czystego cukru, aby go zniszczyć lub przetworzyć na alkohol.

Kto kogo pozwie

Aby skłonić Brukselę do ustępstw, Polska starała się skoordynować protesty wszystkich krajów kandydackich. Ostatnio jednak nasi sąsiedzi wyraźnie spuścili z tonu. Jednym z powodów może być próba rozbicia "solidarności" tej grupy państw przez Komisję, która np. zgodziła się w przypadku Węgrów na wyjęcie z mechanizmu kontroli ważnej dla nich wieprzowiny.

Jeśli Unia do 1 maja nie ustąpi, jej warunki automatycznie obejmą Polskę, bo są wprowadzane przez dwa rozporządzenia, które, w przeciwieństwie do dyrektyw, wchodzą w życie bez konieczności modyfikacji naszego prawa.

Licząc się z takim scenariuszem rząd przesłał do Sejmu projekt ustawy, która wyznacza instytucję odpowiedzialną za wdrożenie warunków Brukseli. Sejm może jednak do 1 maja ustawy nie przyjąć, takie są w tej sprawie naciski polskich producentów. Wówczas Komisja rozporządzeniem nałożyłaby wysokie kary. Nasze władze szykują się i przeciw takiej ewentualności. W UKIE powołano zespół, który bada, czy warunki stawiane przez KE są zgodne z prawem europejskim.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę