Dodawanie komentarza

Do tematu: Bieda - aż piszczy!

Bieda - aż piszczy!

Dziennik Nowości: JACEK KIEŁPIŃSKI, fot. JACEK
SMARZ | 2004-03-04 02:42:52

Co trzeci mieszkaniec gminy Dębowa Łąka korzysta z pomocy społecznej. Taka jest dziś polska wieś.

fot. Trzyletnia Natalka Michalska uważnie obserwuje operację otwierania dużej puszki z darów. Wewnątrz jest słona mielonka. Po takim posiłku bardzo chce się pić.

Chodzi o chleb

Gmina Dębowa Łąka w powiecie wąbrzeskim. Na skraju wsi Wielkie Radowiska w wynajętym domku mieszka rodzina Michalskich. Arkadiusz i Beata nigdzie nie pracują, nie mają także prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Mają za to trzy córki w wieku 3, 5 i 6 lat. Czwarte dziecko jest w drodze, urodzić ma się w kwietniu. Na swoje utrzymanie Michalscy mają 137,6 złotych zasiłku rodzinnego i okazjonalnie, nieregularnie wypłacane z kasy gminy kwoty rzędu 100-300 złotych miesięcznie. Zadłużeni są już u wszystkich sąsiadów i znajomych. Każdy ich dzień to walka o przeżycie.

- Jak to wygląda w praktyce? Proszę zajrzeć do szafek - Beata Michalska otwiera drzwiczki. Wewnątrz znajdujemy ćwiartkę chleba i kilka puszek, które akurat dzisiaj jej mąż dostał z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Duża pucha zostaje komisyjnie otwarta nożem. Wewnątrz coś w rodzaju mielonki, tyle, że o wiele bardziej słonej, niż ta ze sklepu. - Córki to jedzą oczywiście, tyle, że chce im się po tym niemiłosiernie pić.

Chodzę i żebrzę

Okazuje się, że trafiliśmy na wyjątkowo szczęśliwy dzień, bowiem poza puszkami Arkadiusz przyniósł z GOPS dwa kilo mąki i kilogram cukru. Będą więc na obiad kopytka, może naleśniki, jeśli uda się gdzieś zdobyć jajko. Nie można liczyć na miejscowy sklep, bo tam już Michalskim na krechę nie sprzedają.
- Nadzieja w litości sąsiadów. Chodzę i żebrzę - dodaje gospodarz.

Jedną z osób, które wspierają rodzinę Michalskich jest Regina Kilarowska z Niedźwiedzia. Dzieci Michalskich traktują ją jak babcię. To ona zdobywa dla nich używane ubrania i piecze ciasta.

- Prowadzimy punkt wymiany butli gazowych. Biorą od nas butle także państwo Michalscy. Niestety nie mają z czego płacić. Żyjemy z mężem z rent w wysokości 500 i 580 złotych. Nie stać nas zwyczajnie na taką pomoc. Sytuacja staje coraz trudniejsza - nie ma wątpliwości Regina Kilarowska.
Rodzina z Wielkich Radowisk musi po pierwsze opłacić energię elektryczną. Zadłużenie Michalscy próbują spłacać ratami. Rodzina liczy na litość zakładu energetycznego. Przeżyć może tylko dzięki darom.
Recepty czekają

- Chodzi po pierwsze o chleb. Gdy jest chleb - możemy zjeść śniadanie czy kolację. Kiedyś dostałem z gminy płatki śniadaniowe. To kompletne nieporozumienie. By dzieci je zjadły, konieczne jest mleko. A worek kosztuje 1,4 zł. Za te pieniądze opłaca się bardziej dokupić chleba - Arkadiusz tłumaczy skomplikowane zasady wiązania końca z końcem.

Na zrealizowanie czekają też recepty na leki dla Beaty. Lekarz stwierdził u niej anemię. Dla jej zdrowia i dziecka, które nosi w sobie, konieczne jest przyjmowanie żelaza. Na wykupienie leków jednak absolutnie nie starcza.
- Łatwiej jest latem - podkreśla Arkadiusz. - Gospodarze czasem znajdą jakąś robotę. Pomagam przy żniwach, ogarniam obejścia, sprzątam. Zawsze chociaż jakieś 20 złotych dniówki przyniosę. Zimą jest najgorzej. Pozostaje zbiórka złomu. Jutro wybiorę się do Wąbrzeźna i sprzedam te kilka kilogramów, które udało mi się znaleźć. Kilka złotych wpadnie. Na prace interwencyjne z gminy nie mogę na razie liczyć. Kiedyś pracowałem, ale zwolniono mnie, gdyż uznano, że w czasie choroby dorabiam u kogoś innego. A ja tam byłem tylko po leki, na które nie było mnie stać.
31 procent

Urzędnicy gminni z Dębowej Łąki inaczej przedstawiają okoliczności zatrudnienia Arkadiusza Michalskiego przy robotach interwencyjnych.

- Ten pan nie szanował pracy - zapewnia Henryka Adamczyk-Gołębiewska szefowa Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Mamy na to dowody. Niemniej oczywiście nie zmienia to faktu, że rodzina ta żyje w bardzo trudnych warunkach. Jednak nie oni jedni. Trudno mi powiedzieć, czy mają najgorszą sytuacją. Mogę tylko podać dane zbiorcze. W naszej gminie korzysta z pomocy społecznej 250 rodzin. Tyle się kwalifikuje do objęcia pomocą przekazywaną w ramach zadań zleconych, czyli z pieniędzy uzyskiwanych z Urzędu Wojewódzkiego, oraz w zakresie zadań własnych gminy. A to jeszcze nie wszyscy potrzebujący. Mamy cztery osady popegeerowskie. Zdajemy sobie sprawę, że żyją tam osoby, które też kwalifikowałyby się do pomocy, ale dotąd się do nas nie zgłosiły.
250 rodzin to dokładnie 1020 osób. Gmina liczy 3285 mieszkańców. Czyli aż 31 procent mieszkańców tej gminy już dziś korzysta z pomocy społecznej. Henryka Adamczyk-Gołębiewska przyznaje, że przyrost jest bardzo szybki. - Znam sytuację od 1990 roku. To co się obecnie dzieje, to po prostu szok. Michalskim pomagamy w miarę możliwości. Ale proszę zrozumieć, takich rodzin mamy naprawdę wiele.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (10):

sprostowanie

...
~znajomy 2008-08-23 13:58:28


:)

...
~Yhm 2007-08-29 18:59:35


Sprostowanie [1]

...
~-=MAX=- 2005-09-25 05:36:19


TO PARADOKS , A W TYM CZASIE JAKIŚ OPASŁY KNUR Z [1]

...
~Ptasior 2004-03-05 07:40:13


Szkoda tych dzieci... [1]

...
~Gal Anonim 2004-03-04 07:06:09





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę