Andiżan: setki zamordowanych
TVP, CNN, Reuters/r.o. | 2005-05-15 08:25:24
Około 500 ciał wyłożono w rzędach w szkole numer 15 w Andiżanie, gdzie uzbeckie wojsko strzelało w piątek do demonstrantów, by zdławić powstanie - poinformowała miejscowa lekarka.
Zdaniem lekarki około dwóch tysięcy ludzi odniosło rany podczas ostrzału, ale na czym oparła ona swoje szacunki - nie wiadomo. W opinii świadków śmierć poniosło 200-300 osób. Z Andiżanu stale nadchodzą sprzeczne informacje.
Na sobotniej konferencji prasowej prezydent Isłam Karimow mówił, że zginęło 10 żołnierzy i "wielu więcej" radykalnych bojowników.
W sobotę zamieszki wybuchły w graniczącym z Kirgistanem mieście Kara-Su, gdzie zbiegło około sześciu tysięcy osób z Andiżanu. Doszło do starć z policją. Spalono kilka budynków władz lokalnych, posterunek policji i inspekcji podatkowej. Protestujący nie wysuwali żadnych żądań politycznych, chcieli tylko otwarcia granicy z Kirgistanem.
Do Kirgistanu chcą się przedostać tysiące osób. Po zamieszkach w Andiżanie zarówno Kirgistan, jak i Tadżykistan zamknęły swoje granice z Uzbekistanem.
Tymczasem prezydent Uzbekistanu Islam Karimow twierdzi, że sytuacja w kraju jest spokojna. Jego zdaniem bunt w Andiżanie był dziełem ekstremistów, którzy namówili swoich krewnych do wiecu przed gmachem lokalnych władz. Prezydent Karimow uważa, że rebelianci chcą zrealizować w Uzbekistanie kirgiski scenariusz, a sztucznie zapoczątkowane procesy demokratyzacji kraju mogą tylko nasilić działania ekstremistów.
Unia Europejska i NATO zaapelowały do władz Uzbekistanu i demonstrantów o unikanie dalszego rozlewu krwi i o rozładowanie napięć na drodze pokojowej.
Mikrosłuchawka