Zabił dwójkę dzieci

Izraelski helikopter zabił dwójkę dzieci w obozie dla uchodźców w Strefie Gazy.

Izrael przekazał mediom, iż śmigłowiec zabił dwie osoby, które "przygotowywały improwizowaną rakietę". Ofiarami ataku były dzieci, 12 i 14-latek.

Wzrosła więc liczba zabitych Palestyńczyków w ostatnim czasie (od 28 września) do 90 osób. Po drugiej stronie zginęło pięciu izraelskich żołnierzy.

Tymczasem Stany Zjednoczone zawetowały we wtorek rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ żądającą od Izraela natychmiastowego położenia kresu operacjom wojskowym w Strefie Gazy i wycofania się z terytoriów palestyńskich. Wczoraj co najmniej troje Palestyńczyków zginęło, a kilkanaścioro - w tym dziesięcioro dzieci - zostało rannych w wyniku ostrzelania przez izraelskie czołgi miejscowości Beit Lahi na północy Strefy Gazy.

We wtorek sprawą masakry Palestyńczyków zajęła się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Jednak rezolucję żądającą od Izraela natychmiastowego położenia kresu akcjom wojskowym w Strefie Gazy i wycofania się z palestyńskich terytoriów zawetowały Stany Zjednoczone.

Z kolei władze izraelskie także we wtorek oskarżyły ONZ o wspomaganie palestyńskich bojowników. Armia izraelska zatrzymała ostatnio trzynastu pracowników Narodów Zjednoczonych, którzy zostali oskarżeni o to, że są zamieszani w "aktywność terrorystyczną". Dyrektor UNRWA Peter Hansen kategorycznie odrzucił te oskarżenia.
Tymczasem doradca premiera Ariela Szarona Dow Weisglass oświadczył na łamach gazety "Haaretz", że izraelski plan wycofania wojsk i likwidacji osiedli żydowskich na części ziem Autonomii w praktyce oznacza zamrożenie rokowań z Palestyńczykami, przede wszystkim zaś kwestii niezależnego państwa palestyńskiego. - Plan ten oznacza zamrożenie całego procesu pokojowego - oświadczył doradca Szarona.