Atak czy mistyfikacja?

Izraelski dziennik "Jedijot Achronot" napisał w ubiegłą niedzielę o ataku na grupę żydowskich studentów w byłym niemieckim obozie zagłady w Oświęcimiu. Czołowe media na świecie podchwyciły temat i poszły z wiatrem rzuconym przez gazetę jak chorągiewki jednej firmy.

Jedna z izraelskich studentek twierdzi, iż francuski turysta, znajdujący się również na terenie obozu, zaatakował ją obrzucając wyzwiskami.

Problem pojawia się jednak w momencie, gdybyśmy chcieli dochodzić prawdy. Wnioski mogą być bardzo podobne do tych, które były formułowane przez psychicznie chorą kobietę, w związku z atakiem we francuskim pociągu.

New York Times donosi, iż nikt nie pomógł "zaatakowanej kobiecie" - ale jak ktoś mógł pomagać, skoro nic się nie wydarzyło?

Jeśli kobieta twierdzi, iż faktycznie została, jak to określa "zaatakowana", dlaczego nie złożyła doniesienia na policji, lub też nie przekazała takiej informacji ochronie muzeum?

Media prześcigają się w demonizowaniu artykułu w gazecie, której poziom jest równie wysoki jak znanych nam polskich brukowców. Bardzo ciekawy jest mechanizm zeza prasowego, który z jednego Francuza, który rzekomo miał zaatakować kobietę, stworzył całą wycieczkę, a z kobiety ofiarę francuskiej nienawiści i polskiej obojętności na krzywdę.