Polowanie na broń zagłady - brak rezultatów

Z Iraku odwołano ekipę 400 techników amerykańskich, których zadanie polegało na poszukiwaniu broni masowej zagłady w Iraku - poinformował "New York Times". Zdaniem gazety, odwołanie ekipy świadczy o tym, że Amerykanie nie liczą już na znalezienie zakazanej broni w Iraku.

Administracja amerykańska odmówiła skomentowania informacji "New York Timesa". Głównym zadaniem ekipy dowodzonej przez australijskiego generała było przeprowadzenie kontroli w ośrodkach rakietowych i arsenałach irackich i sprawdzenie, czy nie ma tam śladów broni masowej zagłady.

W środę w Waszyngtonie zaprezentowano także raport wpływowej Fundacji Carnegie na rzecz Pokoju, poświęcony kwestii broni masowej zagłady w Iraku. W raporcie podkreślono, iż administracja amerykańska "systematycznie" w sposób mylący prezentowała sprawę irackich programów zbrojeniowych, faktycznie niezagrażających ani krajom Bliskiego Wschodu, ani samym Stanom Zjednoczonym.
Tymczasem dzień po dniu wzrastają straty amerykańskich wojsk okupacyjnych w Iraku. Wczoraj został najprawdopodobniej zestrzelony kolejny amerykański śmigłowiec. Zginęło dziewięciu lecących nim żołnierzy. Helikopter Black Hawk spadł na ziemię niedaleko miasta Faludża na zachód od Bagdadu. Z kolei w środę późnym wieczorem ostrzelano z moździerzy amerykańską bazę wojskową pod Bagdadem. Pociski spadły na część bazy, gdzie znajdowały się kwatery żołnierzy. Jeden amerykański żołnierz zginął, a 34 zostało rannych.

Również w środę armia amerykańska przystąpiła do gigantycznej operacji wymiany żołnierzy w Iraku. Rotacja ma umożliwić wymianę do maja tego roku niemal wszystkich 125 tys. żołnierzy stacjonujących obecnie w Iraku.

Wczoraj, realizując wcześniejszą obietnicę administratora Iraku Paula Bremera, Amerykanie zwolnili z więzienia Abu Ghraib na zachodnim przedmieściu Bagdadu pierwszą grupę czterdziestu więźniów irackich objętych amnestią.