Dodawanie komentarza

Do tematu: Na linii frontu

Na linii frontu

[url]http://tygodniksolidarnosc.com[.]Tygodnik Solidarność[/url] - Łukasz Perzyna | 2007-09-26 19:15:10

Zbigniew Ziobro w badaniach popularności wyprzedza nawet swoich politycznych protektorów. Ufa mu 58 procent obywateli. Nie podzielił losu Kazimierza Marcinkiewicza ani Radka Sikorskiego, dla których wysokie notowania stały się początkiem końca - bo kreuje się bardziej na prokuratora niż polityka. Nie przeszkadza mu to w drugiej już kampanii stać się jedną z głównych osobowości PiS.

Na spotkania z dziennikarzami przynosi dyktafon - "gwóźdź do politycznej trumny Andrzeja Leppera", albo każe przytargać niszczarkę do dokumentów, obrazującą brak dowodów w poszlakowej sprawie. Warunki pozyskania sympatii telewidzów nie zmieniły się od czasów, gdy Czesław Nowicki "Wicherek" prezentował w prognozie pogody wielki okaz grzyba.

Człowiek, który zmusił prawników do dyskusji
Podczas finału Miss Polonia jedna z uczestniczek, studentka prawa, zapytana o plany na przyszłość zapowiedziała bez wahania, że zamierza zostać ministrem sprawiedliwości.

Znany toruński prawnik Andrzej Rakowicz zaznacza, że jego pogląd na rolę Zbigniewa Ziobry okaże się nietypowy dla środowiska: - W czasie, gdy wśród przekształceń ustrojowych prawo wychodzi z PRL, musiał pojawić się ktoś, kto zechce skutecznie działać w tej domenie, choć co do metod można mieć wątpliwości. Nie ma jednak z pewnością powodu, by obrażać się, że istnieje i działa. Niegdyś prawnicy w ogóle nie toczyli dysput poza salą sądową. Ziobro jako postać kontrowersyjna pobudził środowisko do dyskusji, sprawił, że się skonsolidowało, określiło swoje interesy.

Lider ruchu społecznego "Stop korupcji" Janusz Kowalski zauważa, że Ziobro trafnie postawił diagnozę, że szeroko rozumiany świat prawniczy zamknął się na oczekiwania obywateli: - Dlatego Ziobrę popierają studenci prawa, którzy nie godzą się z tym, że do kariery w zawodzie niezbędna jest protekcja. Minister Ziobro ruszył z planem naprawy wymiaru sprawiedliwości: reformy notariatu i opłat adwokackich, dostępu ubogich do pomocy prawnej, zaostrzenia kodeksu karnego.

Jak okręt flagowy
- Ziobrę ocenią wyborcy - podkreśla mecenas Rakowicz.
Poprzednia weryfikacja, dwa lata temu, wypadła znakomicie. Liczby nie kłamią: pierwszy na krakowskiej liście PiS do sejmu zdobył 120 tys. głosów, a Jan Rokita z Platformy - 72 tys. Teraz, kiedy Rokita oznajmił, że nie kandyduje, powszechne stały się narzekania publicystów, że PO nie ma kogo Ziobrze przeciwstawić. Tymczasem, jak wykazał wynik sprzed dwóch lat, obecność Rokity niewiele by zmieniła.
Zdaniem senatora i prawnika Roberta Smoktunowicza, wybór Jarosława Gowina na lidera krakowskiej listy PO do sejmu pokazuje, że... Platformie zabrakło pomysłu na przeciwwagę dla Ziobry: - Lepszy byłby wyrazisty Stefan Niesiołowski - utrzymuje mec. Smoktunowicz, który spodziewa się, że minister sprawiedliwości znów uzyska w Krakowie najlepszy wynik.
120 tys. głosów na Ziobrę okazało się rewelacją tamtych wyborów. W kolejnych młody minister staje się główną twarzą kampanii. - Znajduje się na pierwszej linii frontu walki z korupcją, a mimo wielu ataków jego przekonania pozostają niewzruszone - uzasadnia wiceprzewodniczący klubu PiS Tomasz Markowski. Niemal to samo przewiduje mec. Smoktunowicz: - Ziobro, symbolizujący walkę z korupcją, stanie się w tej kampanii okrętem flagowym PiS. Główny przekaz wiązać się będzie z jego osobą.

Podczas wielkiego wiecu w Krakowie Ziobro stoi przy Jarosławie Kaczyńskim. Żywiołowo pokazuje znak "V", podczas gdy obok Zbigniew Wassermann trzyma obojętnie złożone ręce. Kampanijny kadr pokazuje różnice temperamentów i potwierdza, że w tradycyjnej rywalizacji "siłowych ministrów" z Krakowa górą pozostaje ten młodszy. Ziobro nie unika konfliktów: w poprzedniej kadencji sejmu z rzecznikiem Adamem Bielanem skakał sobie do oczu nawet w obecności osób spoza PiS. Miła powierzchowność dobrze wychowanego doktoranta okazuje się myląca: to fighter.
Chociaż nie wywodzi się z Porozumienia Centrum, zyskał maksimum zaufania Kaczyńskich. Dopiero przekroczył trzydziestkę, gdy u Lecha został wiceministrem sprawiedliwości. Dwa lata temu
- decyzją Jarosława - przejął po Adamie Lipińskim prowadzenie kampanii, co wiązało się z jej zaostrzeniem. Po dwóch latach ministrowi sprawiedliwości przypadła główna rola w strategicznej
- jak zawsze przy demaskowaniu korupcji we własnych szeregach
- sprawie Andrzeja Leppera i Janusza Kaczmarka.

Casting na Katona

Jak zauważa w "Pulsie Biznesu" (z 14-16 września 2007 r.) Adam Sofuł - w obecnej kampanii wyborczej "przez wszystkie przypadki odmieniane jest (...) hasło walki z korupcją, jakby były to wybory na prokuratora generalnego, a nie do parlamentu".
Prokuratorska poza to część autokreacji Ziobry. Przed laty założył w Krakowie Stowarzyszenie Katon, specjalizujące się w udzielaniu pomocy ofiarom przestępstw - nie wiedząc, że stwarza przezwisko dla siebie. Pasuje do niego. W czasach komisji do spraw afery Rywina zwykł powtarzać, że prawda nie podlega negocjacjom. Demonstracyjna pryncypialność Ziobry rodzi dziwaczne sytuacje.
- Mam coś dla pana - zaczepił go na sejmowym korytarzu dziennikarz. Sięgnął do nesesera.
- Co mianowicie? - nastroszył się polityk. Marsowy wyraz twarzy okazał się zbędny. Zamiast domniemanej łapówki dziennikarz wydobył bowiem książkę, której jednym z bohaterów był Ziobro, i wręczył ją ministrowi.
Jeśli Ziobro żyje we własnym świecie, to jest to świat thrillerów prawniczych Johna Grishama i ich ekranizacji - jak słynna "Firma" z Tomem Cruiseem. W nim granice między dobrem a złem pozostają ściśle określone, a wybitny prawnik wyprowadza w pole zarówno gangsterów, jak skorumpowanych stróżów porządku.
Patronuje ruchowi młodych prawników Fair Play na rzecz zniesienia cechowych barier w dostępie do zawodu. "Korporacje niszczą wolny rynek i konkurencję i przyczyniają się do powstawania bezrobocia wśród młodych ludzi" - ostrzegają założyciele. Lider stowarzyszenia Grzegorz Maj podkreśla, że Fair Play współdziałało z Ziobrą przy nowej ustawie o komornikach, która otworzyła dostęp do zawodu. W marcu do auli Politechniki Warszawskiej na spotkanie młodych prawników Ziobro przyjechał - jak podkreśla Maj - "z ciepłymi słowami".
Skutecznie odwołuje się do popularnego poczucia sprawiedliwości. Uwolnił bohaterów wydarzeń w warmińsko-mazurskiej wsi, którą bezkarnie terroryzował kryminalista, wreszcie zlinczowany przez mieszkańców po bezskutecznych próbach wzywania policji. Do czasu Ziobry sądy traktowały obywateli, którym zdarzyło się "przekroczyć granice obrony koniecznej" gorzej niż zawodowych kryminalistów.
Pojawił się we Wrocławiu przy okazji śledztwa w sprawie korupcji w lidze piłkarskiej. Za kraty trafiło około setki osób - więcej, niż we wszystkich dotychczasowych futbolowych aferach razem wziętych.
Skuteczność sądów 24-godzinnych - okrętu flagowego Ziobry - sceptycznie oceniają prawnicy, ale koncepcja podoba się obywatelom, których bulwersowały wlokące się sprawy.

Lepiej być zerem niż Leszkiem Millerem

Trzydziestoletni uczestnicy tamtego wypadu w góry, na przełomie 2002 i 2003 r. nie wiedzieli, że tworzą historię. Ziobro, Markowski, Adam Bielan i Michał Kamiński spędzali poselskie zimowe ferie w Krynicy. Pod wrażeniem artykułu "Przychodzi Rywin do Michnika" któryś zaproponował, żeby powołać komisję śledczą.
Zmieniła obraz Polski i przyczyniła się do upadku rządów SLD. Z uczestników górskiego spotkania Markowski został wiceszefem klubu PiS w sejmie, Bielan - eurodeputowanym, Kamiński - szefem prezydenckiej kancelarii. Najwięcej na powołaniu komisji zyskał Ziobro, bo to jemu przyszło w niej zasiąść.
To jest teatr - szybko zorientował się przyszły minister. Zasłynął, gdy wypytywał Leszka Millera o powiązania Edwarda Mazura
- domniemanego zleceniodawcy zabójstwa byłego komendanta policji Marka Papały - z politykami SLD. Rozzłoszczony Miller odparował: - Jest pan zerem.
Potem podczas demonstracji jedna z prawicowych młodzieżówek rozwinęła transparent: "Lepiej być zerem niż Leszkiem Millerem".

Nowa twarz prawicy

Reprezentuje najmłodsze czynne w polityce pokolenie (w 1989 r. jako maturzysta zdążył wziąć udział w kampanii Komitetu Obywatelskiego Solidarność w rodzinnej Krynicy). I pierwsze, które rozumie, że nie wystarczy mieć rację, trzeba ją jeszcze udowodnić. O wpływach ministra w TVP czy prorządowej "Rzeczpospolitej" krążą środowiskowe legendy.
Popularność ministra sprawiedliwości dowodzi sukcesu pracy formacyjnej, jaką wykonali Kaczyńscy. Bez Lecha nie byłoby Ziobry-prokuratora, bez Jarosława - Ziobry-polityka. Jeszcze 15 lat temu polska prawica miała twarz Antoniego Macierewicza, dzisiaj - Zbigniewa Ziobry. Nadpobudliwego misjonarza zastąpił swobodnie zachowujący się przed kamerami fachowiec od walki z przestępczością i korupcją. Ta różnica znamionuje drogę, jaką wśród wyborczych porażek odbyła cała formacja. Dojrzał elektorat, zmienić się musieli politycy. Ich nowa generacja zrozumiała, że aby trafić do wyborców, niezbędne staje się wykorzystanie środków zarezerwowanych do niedawna dla świata reklamy komercyjnej, jak prezentacja multimedialna czy wyraziste gadżety. Obywatele, zamiast samozwańczych przewodników duchowych potrzebują kogoś, kto załatwi ich sprawy. Nicolas Sarkozy we Francji, a wcześniej włoski prokurator Antonio di Pietro, wykonawca akcji "czyste ręce", zasłynęli dzięki walce z przestępczością pospolitą i korupcją, znani są także z ciętego języka (jako "racaille" - hołotę - Sarkozy określił uczestników burd na imigranckich przedmieściach).
Gdy Ziobro jako student pojechał do Włoch, był pod wrażeniem działań sędziego Falconego, rzucającego wyzwanie mafii. Po powrocie obserwował, jak szantażysta Gumiś przy biernej postawie urzędników magistrackich i sił porządku wysadza po kawałku zabytkowy Kraków, a na innej starówce - warszawskiej - restauratorzy zamykają lokale w proteście przeciw wymuszaniu haraczy przez mafię. W takim klimacie Ziobro zdecyduje o wyborze aplikacji prokuratorskiej - zamiast gwarantującej rychły awans finansowy notarialnej. Z tej przyczyny rozpadnie się osobisty związek, na którym zależy przyszłemu ministrowi.
Lider "Stop korupcji" Janusz Kowalski zauważa, że Ziobro odpowiada na zapotrzebowanie obywateli w sferze faktów, a nie tylko werbalnej: - Przez kilkanaście lat Polacy nie dali sobie wmówić, że w ich kraju nie ma korupcji.

Bardziej popularny od generałów

Perfekcyjny użytek Ziobro uczynił z faktu, że minister sprawiedliwości pozostaje prokuratorem generalnym. Korzysta z politycznych przewag, jakie daje ministerialny urząd, ale równocześnie - znając niską ocenę całej klasy politycznej w Polsce - chętniej prezentuje siebie w roli wzorcowego urzędnika i superprokuratora. Trudno wyobrazić sobie Ziobrę rozprawiającego o dopłatach do paliwa rolniczego. Taka autokreacja pozostaje źródłem popularności u wyborców, ale także - gwarancją bezpieczeństwa dla szefów. Błyskotliwa popularność Kazimierza Marcinkiewicza czy Radka Sikorskiego skończyła się dymisją. Kaczyńscy nie znoszą konkurencji we własnym otoczeniu. Dyskretne dystansowanie się Ziobry od codziennej polityki w parlamentarno-gabinetowym wymiarze i przybieranie póz prokuratora z amerykańskiego filmu stanowi dla jego kariery niezawodną polisę ubezpieczeniową.
- Nie sądzę, żeby spotkał go los Marcinkiewicza. Chociaż gdy pułkownik zagraża generałom, jego los zawsze staje się niepewny - zastanawia się mec. Robert Smoktunowicz.
Obecna kampania z pewnością tej kariery nie zakończy. W niektórych konfiguracjach nazwisko Ziobry pojawia się nawet w roli przyszłego premiera.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (0):




Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę