Dodawanie komentarza

Do tematu: Pestycydy na talerzu

Pestycydy na talerzu

Waldemar Maszewski, Hamburg: ND | 2004-06-01 19:56:22

Coraz częściej firmy produkujące preparaty do
ochrony roślin testują ich potencjalną szkodliwość dla organizmów
żywych bezpośrednio na ludziach. Odkrycia tego makabrycznego procederu
dokonali ostatnio autorzy niemieckiego programu telewizyjnego "Frontal
21", którzy do prekursorów używania ludzi w charakterze królików
doświadczalnych zaliczyli koncern "Bayer".

Pestycydy, czyli inaczej chemiczne preparaty stosowane do ochrony
roślin przed szkodnikami i chwastami, stają się w ostatnich latach
bardzo częstą przyczyną poważnych chorób człowieka. Rocznie na
europejskie pola rozsypuje się ponad 45 tys. ton trujących pestycydów.
Aby uzyskać zgodę na wprowadzenie do sprzedaży poszczególnych
pestycydów, firmy chemiczne są zmuszone przeprowadzać wiele badań
naukowych mających wykluczyć te preparaty, których stosowanie mogłoby
być groźne dla zdrowia ludzi, lub te, które mogłyby być zbyt uciążliwe
dla środowiska. Konkretnie badania te mają m.in. określić, jakie dawki
poszczególnych pestycydów teoretycznie mogą zaszkodzić zdrowiu żywych
organizmów. W tym celu od wielu lat przeprowadza się testy na żywych
organizmach - szczurach, myszach czy królikach. Jednak, jak się
ostatnio okazało, na tym doświadczenia laboratoryjne się nie kończą.
Jak poinformowano niedawno w programie niemieckiej telewizji "Frontal
21", istnieją laboratoria, które przeprowadzają badania bezpośrednio na
ludziach. Jako przykład podano prywatną klinikę w Edynburgu (Szkocja).
Takie badania szkockiej klinice zlecił jeden z największych na świecie
producentów pestycydów niemiecki koncern chemiczny "Bayer". Krytykowany
za wykorzystywanie ludzi w charakterze królików doświadczalnych koncern
"Bayer" w swojej obronie stwierdził lapidarnie, że tego typu badania
prowadzi się "niezmiernie rzadko".
Według zeznań jednego z uczestników tych badań, ludzie biorący w nich
udział nie zdają sobie sprawy z prawdziwego niebezpieczeństwa, na jakie
się narażają. Bruce Turnbull zgłosił się, gdy przeczytał ogłoszenie
prasowe, że prywatna klinika poszukuje chętnych do przetestowania
niektórych specyfików medycznych. Osoba mająca poddać się testom nie
otrzymuje dokładnych informacji, o jakie badania tak naprawdę chodzi.
Tym bardziej nie informuje się danej osoby, iż w tym przypadku będzie
poddawana działaniu trujących pestycydów.
Turnbull, opisując swój przypadek, powiedział, że za około 700 euro za
kilka dni prób, musiał połykać tabletki (teoretycznie medykamenty),
które w rzeczywistości zawierały pestycydy. Okazało się, że klinika
badała wpływ poszczególnych dawek trucizny na ludzki organizm.
Relacjonując testy, Turnbull stwierdził, że połykanie tajemniczych
tabletek było bardzo rygorystycznie pilnowane, aby czasami "pacjent",
czyli w praktyce ludzki królik doświadczalny, nie wypluł jej. - Podczas
podawania mi do połknięcia tabletki kilka pielęgniarek stało przy mnie,
a lekarz przy moich nogach. Wszyscy dokładnie sprawdzali, czy na pewno
połknąłem dany preparat - opowiadał Turnbull.
Niemiecka telewizja ZDF poinformowała, że badania dotyczące wpływu
pestycydów na ludzki organizm z bezpośrednim wykorzystywaniem ludzi,
przeprowadza się poza granicami Niemiec, ponieważ u naszych zachodnich
sąsiadów jest to jak na razie zabronione.
Makabryczność tych badań jest tym większa, że zdaniem wielu lekarzy, są
one całkowicie niecelowe. Według dr. Wolfganga Lingka z Instytutu
Żywienia, z wyników takich badań można wyprowadzić całkowicie błędne
wnioski. Świadczyć mogą one nie tyle o granicach ludzkiej odporności na
toksyczne substancje zawarte w pestycydach, lecz o podnoszeniu się
granicy ludzkiej odporności na dany pestycyd. W konsekwencji może to
doprowadzić do znacznego podniesienia progów na obecność w danych
produktach dla wielu substancji chemicznych stosowanych dzisiaj w
produkcji żywności.
Według najnowszych danych instytutów sanitarno-epidemiologicznych,
ilość groźnych dla naszego zdrowia pestycydów w poszczególnych
produktach spożywczych jest o wiele wyższa, niż zakładają normy. W
ostatnich latach stwierdzono, że pomimo zapewnień producentów o
chemicznej czystości produktów żywnościowych
wiele z nich znacznie przekracza dozwolone normy na zawartość
pestycydów. Wyniki ogólnoniemieckich badań monitoringowych tutejszych
artykułów spożywczych pod kątem ich zanieczyszczenia pestycydami są
zatrważające.
W ziemniakach na 794 zbadanych próbek w 264 stwierdzono aktywne
pestycydy, w tym takie, których w ogóle w uprawie tego warzywa nie
wolno stosować w Unii Europejskiej. Wykryto w nich takie związki, jak
Profam lub Chloroprofam, które mają działanie rakotwórcze i wywołują
uszkodzenia układu nerwowego.
Po zbadaniu 600 próbek sałaty w 257 przypadkach stwierdzono obecność
pestycydów, w tym pięciu zabronionych przez prawo unijne. Wykryty w
sałacie pestycyd Winklozolina powoduje choroby nowotworowe, uszkadza
wątrobę i układ nerwowy, a także powoduje zaćmę i zaburzenia porodu. W
kapuście na 472 próby aż w 249 wykryto niedozwolone dawki pestycydów. W
nieco mniejszym stopniu zatrute pestycydami są truskawki i jabłka.
Przykłady ponadnormatywnych dawek pestycydów w produktach spożywczych
można by mnożyć. Jednak najbardziej zatrważające jest to, że we
wszystkich rodzajach warzyw i owoców laboranci wykrywali również te
pestycydy, których stosowanie od wielu lat jest w Europie całkowicie
zakazane.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że w roku 1986 z powodu spożycia
melonów zatrutych pestycydami w USA zmarło 6 osób, a 1350 uległo
ciężkiemu zatruciu. Według niemieckiej publicznej kasy chorych AOK,
rocznie w Niemczech dochodzi do ponad 20 tys. zatruć z powodu skażenia
żywności pestycydami.


Mikrosłuchawka
+ Dodaj komentarz

Komentarze (2):

takkk.........

...
~kamila 2007-02-18 03:47:09


Kupuj tanią "czystą"żywność UE.

...
~Krys 2004-06-03 06:26:38





Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę